Duchowość bł. ks. Ignacego

Duchowość bł. ks. Ignacego

Pełne mądrości teksty duchowe bł. Ignacego Kłopotowskiego opracowane przez s. Klarę Bielecką.

Życie Najświętszej Panny było wieczystą adoracją. Ucz się od Matki Najpobożniejszej nabożeństwa do Przenajświętszego Sakramentu i składania Najświętszej Ofiary na Jej ręce.
~ Bł. ks. Ignacy Kłopotowski

Adoracja w życiu i nauczaniu bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski, zachęcając nas do częstej adoracji Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie, przekonuje, że adoracja nauczy nas nowego stylu życia i właściwych relacji z ludźmi. Uzasadnia to słowami: Pan Jezus w Eucharystii jest nam cnót przykładem. Z ołtarza Pan Jezus woła do nas: «Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca». I posłuszeństwa, i cierpliwości, i miłości świętej uczcie się ode Mnie. Bo wszystkie cnoty wypełnia Pan Jezus do dzisiaj w Eucharystii, abyśmy jako On czyni i my też czynili. Pilnie więc wpatrujmy się w życie Jezusa Eucharystycznego, w te cnoty Jego, które On spełnia nieustannie w Najświętszym Sakramencie i naśladujmy je.

Bł. ks. Ignacy Kłopotowski Mszę św., Komunię św. oraz nawiedzanie Najświętszego Sakramentu nazywał modlitwą sakramentalną. Był przekonany, że od częstotliwości i jakości uczestnictwa we Mszy św., częstotliwości przyjmowania Komunii św. i czasu trwania na adoracjach zależy jakość życia człowieka i jego postęp w drodze do świętości. Sam z wielkim skupieniem sprawował Eucharystię, przyjmował codziennie Chrystusa w Komunii św., wiele czasu poświęcał  na nawiedzanie Jezusa Eucharystycznego. W zeznaniach i spisanych relacjach powtarzają się świadectwa o jego długich godzinach spędzanych przed tabernakulum, o wieczorowym wychodzeniu do kościoła, by adorować Boga ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Usiłował też nauczyć tego Polaków. Nie tylko swoich parafian, ale właśnie Polaków, stąd nie tylko głosił kazania i katechezy, ale pisał broszurki i rozprowadzał je wśród Polaków. Pierwszą broszurkę, którą wydał w 1896 r., poświęcił adoracjom – Nawiedzania Najświętszego Sakramentu, a potem ją kilkakrotnie wznawiał.

We wstępie wspomnianej broszurki bł. ks. Ignacy Kłopotowski mówi, że istnieje wiele osób, które żałują, że nie żyją w czasach Jezusa. Odpowiada – nie ma czego żałować, bo Pan Jezus pozostał z nami i dla na w Najświętszym Sakramencie. Jadąc 2000 lat temu do Palestyny można byłoby mieć problem z osobistym dotarciem do Jezusa, bo otaczały Go tłumy. Przychodząc do kościoła przed tabernakulum mamy Jezusa w zasięgu ręki, stąd słowa bł. ks. Ignacego:

Wiec zamiast zazdrościć szczęścia mieszkańcom Judei i Galilei, którzy oczyma swymi patrzyli na Pana Jezusa, śpiesz do Niego na poufną i szczerą rozmowę. […] Możesz się zbliżyć do Pana Jezusa, ile tylko razy zechcesz i jak najdłużej z Nim pozostawać, rozmawiać, wszystko Mo opowiadać, i prosić o wszystko z wiarą, ufnością i miłością jako swego najlepszego Pana, Ojca przyjaciela, brata. […]

Nie żałuj czasu na nawiedzanie Go, zwłaszcza wtedy kiedy samotnie w kościele przebywa i nikt z ludzi z Nim nie rozmawia.

Bł. Ignacy podaje przykłady świętych, którzy nigdy nie wątpili w obecność żywego Boga w tabernakulum i do Niego często przychodzili. Święty Kazimierz późnymi wieczorami chodził do kościoła, a gdy czasami drzwi były już zamknięte, całymi godzinami klęczał przed drzwiami. Święty Franciszek Ksawery po trudach duszpasterskich szedł przed tabernakulum jakoby na odpoczynek. Święty Alojzy kończąc adorację mówił: Puść mnie już Panie, puść mnie Panie.

Ks. Ignacy zachęca: Nie żałuj czasu na nawiedzenie Jezusa w Najświętszym Sakramencie. […] Przekonasz się z doświadczenia swojego jak niewymowną pociechę sprawi ci ten czas, który spędzisz przed Najświętszym Sakramentem i jak niejedną przyniesie ci korzyść w życiu i w wieczności.

Wyjaśnia również, że cuda Jezusa to nie przeszłość, ale cuda dzieją się teraz. Każdy może otrzymać cud, jeśli szczerze o niego prosi. Stąd słowa rady bł. ks. Ignacego: Proś o wiele, o bardzo wiele, bo wiele więcej nawet niż się spodziewasz Bóg dać ci może i da.

Podaje przykład z czasów św. proboszcza Vianeja, jak jeden wieśniak codziennie po pracy wstępował do kościoła zostawiając grabie i inne narzędzie przed świątynią. Kiedy zaciekawiony proboszcz poprosił go o ujawnienie umiejętności tak długiej modlitwy, robotnik odpowiedział: a więc tylko patrzę na Pana Jezusa, a Pan Jezus patrzy na mnie. Błogosławiony ks. Ignacy stwierdza: I ciebie tak samo, jak tego wieśniaka, sam Duch Święty nauczy jak masz nawiedzać Najświętszy Sakrament – ale zacznij praktykę klęczenia przed tabernakulum.

We wspomnianej książeczce podaje kilka sposobów nawiedzania Najświętszego Sakramentu, kilka modlitw, ale jednocześnie mówi o dowolności wyboru i dowolności sięgania po teksty – one mają być tylko pomocą w nawiązaniu kontaktu z Jezusem.

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski ukazuje jak czas bycia z Jezusem zamkniętym w tabernakulum zmienia człowieka.

Człowiek nabywa męstwa w znoszeniu trudności i nabywa mocy do zwalczania pokus:

O, jak słodko z Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie rozmawiać, jak po takiej rozmowie znosi się cierpliwie przykrości życia, jak się potem pełni mile obowiązki własne, jak ochoczo idzie praca zwykła, przed którą już ręce opadły.

Swoim duchowym córkom, siostrom loretankom powtarzał:

 Gdy siostry będą miały zmartwienia, pokusy czy inne ciężkie chwile, idźcie przed Najświętszy Sakrament i tam szukajcie pomocy.

Przypatrując się życiu Jezusa uczymy się od Niego posłuszeństwa Prawu Bożemu, wypełnianie woli Bożej: Posłuszeństwo Pana Jezusa powinno być przedmiotem ustawicznego uwielbienia naszego i naszego naśladowania stałego. Powinno być przedmiotem naszego stałego rozważania.
Na adoracji rodzi się zrozumienie Bożej miłości i potrzeby kochania. Wyrabiamy w sobie świadomość ogromu Bożej miłości, poświecenia się Jezusa dla każdego z nas i rodzi się pytanie jak wygląda moja miłość Boga i bliźniego. Ks. Ignacy napisał: Czcijmy miłość Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, a więc Serce Jego Najsłodsze – to źródło i uosobienie miłości. W Najświętszym Sakramencie Zbawiciel najmocniej mnie ukochał i najściślej zespolił się ze mną, tam w ofierze swojej poświęcił się On wspaniałomyślnie za mnie. I ja taką pragnę mieć miłość.
Adoracja Najświętszego Sakramentu pomaga nam nauczyć się dobrej modlitwy. Św. Paweł mówi: Jeśli nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, Duch Święty przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Błogosławiony ks. Ignacy dodaje: O jakże błogosławiłbym Pana, gdyby, udzielając ci mej tajemnicy, nauczył cię lepiej się modlić. O, modlitwo Sakramentu Ołtarza, jakąż nieskończoną moc dajesz mojej duszy. Tu Bóg się modli ze mną i udoskonala moją modlitw.[…] Im słabsza modlitwa moja, tym więcej ubezpiecza mnie modlitwa Sakramentu.

Słowa te dodają odwagi trwania przed tabernakulum, jeśli gubią się myśli i brakuje słów. Bo w czasie adoracji Jezus modli się ze mną i we mnie. Błogosławiony ks. Ignacy dodał: Już się nie trwożę moją niegodnością, już mnie nie przestrasza krewkość moja, im bardziej jestem niegodny, tym więcej uciekam się do Najświętszego Sakramentu.

Zapewnia też: I ciebie, duszo pobożna, sam Duch Święty nauczy, jak masz nawiedzać Najświętszy Sakrament.

Naszą wymówką nigdy nie może być brak czasu, wielość pracy. Błogosławiony ks. Kłopotowski pracował bardzo wiele, nigdy jednak nie przedkładał pracy nad modlitwę. Stąd też napisał: Dusze pracy oddane znajdują zawsze chwilę czasu, aby się na modlitwie u stóp Najświętszego Sakramentu znaleźć i umocnić na dalszą drogę życia.

Prawdziwy chrześcijanin wie, ze owoce pracy zależą nie tylko od aktywności człowieka, ale od Bożego błogosławieństwa. Dlatego znajduje czas na adorację i umocnienie sił właśnie przed Najświętszym Sakramentem.

Do tych co nie znajdują czas na adoracje w tygodniu – napisał: Przynajmniej w niedzielę i święta nie żałujmy czasu i korzystajmy z możności, aby Pana Jezusa, w kościele prawdziwie i rzeczywiście obecnego, w Najświętszym Sakramencie uczcić.    Dodaje jednak: Jak najczęściej śpieszmy przed wielki ołtarz, w którym stale przebywa Pan Jezus i czeka na naszą modlitwę.

Czy my zauważamy, że Jezus na nas, – na mnie – czeka? Czy traktujemy Jezusa jak żywą Osobę, która cierpi z powodu naszej niewdzięczności, bo wszystko mamy od Niego, a Jego samego tak często nie zauważamy i nie mamy czasu, aby Mu podziękować?

SCHEMAT ADORACJI
Błogosławiony ks. Ignacy podaje następujący schemat adoracji:
1. uświadomienie sobie obecności Bożej,
2. przeproszenie za grzechy,
3. powierzenie wszystkich swoich spraw i osób, które są w jakiś sposób
związane z naszym życiem,
4. zrobienie rewizji swojego życia,
5. podziękowanie za wszystkie łaski i za te właśnie trwające chwile
adoracji,
6. przyjęcie komunii duchowej,
7. pożegnanie się (mówi: „czule”) z Panem Jezusem z prośbą o łaskę ponownego spotkania.

Przychodząc przed tabernakulum, ważne jest uświadomienie sobie, że jesteśmy w obecności Boga – Boga, który jest MIŁOŚCIĄ i WSZECHMOGĄCYM. Ciągle jesteśmy „synami marnotrawnymi”, stąd należy rozpocząć od przeproszenia Boga. Ważne jest otwarcie swego serca przed Bogiem i powierzenie Mu wszelkich spraw i osób.

Na adoracji trzeba zawsze prosić o miłość, bowiem My, katolicy, miłością mamy jaśnieć – mówi Błogosławiony. I dodaje:

Dlaczego życia chrześcijańskiego mało między nami? Bo rzadko się stykamy z Panem Jezusem w Tajemnicy Ołtarza, bo serca naszego nie przykładamy do Boskiego Serca Jezusa. My też możemy czerpać z tej Tajemnicy uświęcenie duszy: męstwo do zwyciężania pokus, w cierpieniach pociechę, pokój i wesele Ducha Świętego

Odsyłał również siostry loretanki przed tabernakulum, by tam uczyły się miłości.

Pouczał, że na adoracji można posłużyć się słowami z książeczki, ale czytanie nie powinno wypełnić całego nawiedzenia. Błogosławiony ks. Ignacy zwracał uwagę na głębię modlitwy, dlatego napisał:

Odsyłał również siostry loretanki przed tabernakulum, by tam uczyły się miłości.

Pouczał, że na adoracji można posłużyć się słowami z książeczki, ale czytanie nie powinno wypełnić całego nawiedzenia. Błogosławiony ks. Ignacy zwracał uwagę na głębię modlitwy, dlatego napisał:

Przestrzegam cię jednak, że lepiej mniej modlitw i te, które do serca trafiają odmówić, niż wiele albo każdą po kolei machinalnie, pośpiesznie i bez wnikania w znaczenie wyrazów

Ksiądz Ignacy zachęca w czasie adoracji do rewizji życia. Trzeba postawić sobie pytanie, czy przez życie idę z Chrystusem, czy zapraszam Go w różnych momentach codzienności. Jego zapytania przy rewizji życia:

Czy śpieszy się nam przyjść na adorację, by Jezusa powitać? Czy przynosimy ze sobą serca spragnione darów Jego? A może szkoda nam nieraz odrobiny czasu, aby Pana Jezusa nawiedzić wystawionego w Przenajświętszej Hostii? A może do kościoła przyszedłszy, obojętnie zupełnie spoglądamy na Przenajświętszy Sakrament? Całe życie duchowe pierwszych chrześcijan, ich wiara głęboka, ich niezłomna nadzieja i miłość gorąca, tam, u stóp Najświętszego Sakramentu, rodziło się i rozrastało.

Przypominał, że na adoracji nie może też zabraknąć podziękowania za
otrzymywane łaski

Błogosławiony ks. Ignacy zachęcał do częstego przyjmowania komunii duchowej, zarówno podczas adoracji w kościele, jak też w domu. Wyjaśniał, że aby duchowo z korzyścią komunikować, wystarczy […] być bez grzechu ciężkiego, wzbudzić w sobie akt żalu za grzechy całego życia, akt miłości ku Chrystusowi Panu i zapragnąć gorąco Komunii Sakramentalnej. 

Jeśli człowiek nie jest w stanie codziennie nawiedzić kościoła, powinien znaleźć najlepszy czas w ciągu dnia, aby wyciszyć się, zwrócić się ku najbliższej świątyni, gdzie mieszka w tabernakulum Jezus Eucharystyczny, oddać Mu cześć i przyjąć Go duchowo.

Błogosławiony ks. Ignacy podpowiada: Gdziekolwiek jesteś, myśl o przybytku
Najświętszego Sakramentu. Pamięć o nim wystarczy do ożywienia twoich uczuć i zapału w modlitwie. […] Praktykować komunię duchową może każdy, byle wiarę miał, byle miał serce miłujące Boga.

Zachęcając do codziennego przyjmowania komunii świętej, chociażby tylko
duchowo, napisał:

Żadna praca komunii duchowej nie przeszkadza, a owszem, komunia duchowa pracę naszą jeszcze uświęca i darzy ją osobną na niebo zasługą. Pokój, zgoda, posłuszeństwo, zgadzanie się we wszystkim z wolą Jezusową, nieomylnie zawitają do nas, byleśmy komunikowali duchowo. Z tego Najświętszego Źródła spływają na nas całym strumieniem łaski Jezusowe do zbawienia potrzebne i
ożywiają w nas wiarę, hartują nadzieję i miłość Bożą w nas zapalają. I my odnowimy się, odnowimy serca nasze, myśli, pragnienia nasze, jeśli będziemy często przebywali u stóp Jezusa utajonego, rozważając Jego cnoty.

Podsumowując nauczanie bł. ks. Ignacego o adoracji, można wymienić
korzyści płynące z częstego przebywania przed Jezusem Eucharystycznym:
1. rozwój wiary,
2. pamięć na obecność Bożą,
3. rozwój modlitwy,
4. umiejętność skupienia,
5. wzrost w pokorze,
6. umiejętność mężnego znoszenia przeciwności,
7. wzrost chrześcijańskiej miłości: wrażliwość na cierpienie innych oraz chęć poświęceń na wzór poświęcenia się Pana Jezusa dla nas.

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski, dzieląc się własnym doświadczeniem, jak cenny i twórczy jest czas spędzony na adoracji Jezusa Eucharystycznego, przekonuje wiernych słowami:

Tylko częstym nawiedzaniem Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie ołtarza ułatwimy sobie wiarę, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym, a wiarę okażemy życiem swoim, za które nas czeka żywot wieczny w niebie, a na ziemi zaś pokój.

Msza święta jest dziełem najświętszym
i najmilszym Bogu.
~ Bł. ks. Ignacy Kłopotowski

Msza święta w życiu i nauczaniu bł. ks. Ignacego
Kłopotowskiego Życie duchowe bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego koncentrowało się wokół Eucharystii. Rozważał Eucharystię jako znak obecności Chrystusa, jako ofiarę i jako pokarm. Był przekonany, że Eucharystia zawiera w sobie niepojęty dar, zarówno dla indywidualnego wierzącego, jak i dla całego
Kościoła. Często adorował Jezusa Eucharystycznego i wiele pisał na temat adoracji. Był też przykładem sprawowania Mszy świętej z głęboką czcią i wiarą. Poświęcił kilka broszurek oraz wiele artykułów, wyjaśniając, czym jest Msza święta i jak należy ją przeżywać.

Mówił, że Msza święta jest dziełem najświętszym i najmilszym Bogu. (…) Pan Jezus ustanowił tajemnicę Eucharystii, aby nam swoją miłość pokazać i na każdy dzień zastawiać ucztę, przy której samego siebie daje nam na pokarm.


Przedkładał Mszę świętą nad wszystko inne. Dał świadectwo, że w jego życiu kapłańskim nigdy nie było dnia bez Mszy świętej. Wychowywał również
siostry loretanki, aby każdy dzień rozpoczynały od uczestnictwa we Mszy świętej. Jako proboszcz dbał o parafię i wygląd kościoła, aby był jak
najgodniejszym miejscem sprawowania Eucharystii.

Bł. ks. Ignacy, widząc wielokrotnie lekceważące podejście do Mszy świętej, napisał: Biczują Chrystusa na nowo, którzy nie słuchają Mszy świętej, cierniem Go koronują, którzy w czasie tej Ofiary źle się zachowują, przybijają nawet do krzyża ci wszyscy, co z tej Tajemnicy niegodziwie szydzą. Wzywał więc parafian i czytelników do wynagradzania poprzez gorliwość uczestnictwa w Eucharystii: Poczuwajmy się wszyscy do obowiązku nagradzania Jezusowi Panu tych Jego udręczeń, jakie Mu bezbożni chrześcijanie we Mszy świętej wyrządzają. Dlatego też uczciwie i nabożnie, z uwagą zawsze Mszy świętej słuchajmy. Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie: Jak ja przeżywam Mszę świętą? Jak się angażuję w uczestnictwo w niej?

Podkreślając bogactwo Mszy świętej, bł. ks. Ignacy mówił, że sam Bóg nie może uczynić rzeczy większej, jak jest Msza święta. To Sakrament ponad
wszystkie Sakramenty, skoro w Nim nie tylko łaska Boża, lecz sam Bóg przebywa. Zachęcał do wielkiego zaangażowania w przeżywanie Najświętszej
Ofiary, do czerpania z niej niejako „oburącz”. Porównywał uczestniczenie we Mszy świętej do bycia w kopalni złota, w której można brać w ciągu pół godziny tyle prawdziwych skarbów, ile się tylko chce. Innym razem dodał: Są trzy wielkie cuda. Ale największym z nich jest ten, który kapłan czyni, sprowadzając na ołtarz Syna Bożego, ile razy odprawia Mszę świętą

Bł. ks. Ignacy, wprowadzając nas w tajemnicę Mszy świętej, rozważa jej istotę. Podkreśla, że każda Msza święta uobecnia zbawcze wydarzenie paschalne, które dokonało się na Golgocie. Uczestnicząc we Mszy świętej, stajemy się uczestnikami Ofiary kalwaryjskiej, w której Chrystus – nasza Pascha – przechodzi przez śmierć do życia, do zmartwychwstania. Jest to szczyt miłości Boga do człowieka. Tu Chrystus umiłował nas do końca. Najświętsza Ofiara, gdzie sam Pan Jezus jest złożony za nas na ołtarzu z miłości, winna uczynić nas szczęśliwymi i zdolnymi do odwzajemnienia ofiarnej miłości – mówi bł. ks. Ignacy. – Ofiara za Ofiarę. Bóg, który się poświęca dla człowieka, zasługuje, aby się człowiek poświęcił dla Boga. Bł. ks. Ignacy często powtarzał: Zespolę się z Tobą, Panie. Z Tobą uczynię z siebie ofiarę dla Ciebie, jeśli radować się będę w utrapieniach moich przyjmować wszystko z Bożej ręki.

Odpowiedzią na Ofiarę Chrystusa jest nasza współofiara, którą symbolizuje kropla wody połączona w kielichu z winem. Na mocy chrztu jesteśmy bowiem królewskim kapłaństwem – jak naucza Kościół. Bł. ks. Ignacy wyraźnie to podkreślał, gdy mówił: Podczas Mszy świętej módl się jako OFIARA i KAPŁAN. Gdy chodzi o to, abyśmy z siebie uczynili ofiarę, to Bóg nam wszystkim dał jakoby święcenia kapłańskie. […] Weź w ręce twoje kielich ołtarza, wlej doń łzy i krew twoją. A zaprawdę powiadam tobie, ofiara twoja zjednoczona z Ofiarą Zbawiciela będzie najdoskonalszą modlitwą. […] Zamień wszystkie dolegliwości i cierpienia twoje w pieśń miłości i chwały. Ofiarując siebie samego, będziesz miał udział w kapłaństwie Jezusa Chrystusa. Nasza ludzka ofiara jest znikoma sama w sobie i niewiele znacząca. Gdy jednak połączona zostanie z Ofiarą Chrystusa, jak kropla wody z kielichem wina, wówczas staje się przebóstwiona i jest ofiarą miłą Bogu, przemieniającą nasze życie w pieśń miłości i chwały.

Bł. ks. Ignacy mocno akcentuje, że uczestnictwo we Mszy świętej winno być złączone z przyjęciem Komunii świętej. Złożony w Ofierze Chrystus staje się pokarmem dla swego odkupionego ludu. Przemienił dary ziemi: chleb i wino, w swoje Przenajświętsze Ciało i Krew, by dać siebie na pokarm. Jezus cały staje się darem. Jego wolą i pragnieniem jest, by był spożywany – rozważa nasz Ojciec Założyciel i dodaje: Kochające Serce Jezusa skłania Go do codziennego zstępowania na nasze ołtarze. […] Posiłek Uczty Eucharystycznej jest czułym dowodem Jego miłości ku nam. Pan Jezus niejako unicestwia się i bierze na siebie postać pokarmu, ażeby się zjednoczyć z ciałem i duszą swoich wiernych. Dar Komunii świętej nie może nam spowszednieć. Bł. ks. Ignacy poucza, że Trójjedyny Bóg zniża się do człowieka i wlewa w jego duszę swą Boską miłość, by przez nią podnieść stworzenie do siebie, przebóstwić naturę ludzką. Komunia święta czyni nas jedno z Panem Jezusem. Jest wymianą miłości. Bóg zwraca w niej duszę człowieka ku sobie.

Tajemnice swoich spotkań z Chrystusem Eucharystycznym bł. ks. Ignacy odkrył nieco w swoich różnych wypowiedziach. W wydanym przez siebie zbiorze modlitw napisał: W każdej Komunii naszej Słowo Boże mówi w nas, a Duch Święty miłuje w nas, przysłuchuj się pilnie głosowi Bożemu w tobie brzmiącemu i rozpalaj serce twoje w ogniu niebieskim, który cię trawi. […] Choć w Komunii świętej Słowo i Duch Święty razem modlą się w tobie, przecież i ty modlisz się z Nimi. Wówczas między Trójcą Świętą, a tobą wytwarza się najściślejszy związek, który cię podnosi do Boga i wlewa w ciebie niebiańskie uczucia. Czyż modliłaś się kiedy lepiej, aniżeli w chwili, gdy Zbawiciel miłośnie spoczął w twoim sercu, a Duch Święty ożywiał twego ducha? Komunia święta uzdalnia nas do miłowania Boga, ale także uzdalnia do pozytywnych relacji z innymi. Nasza słaba ludzka kondycja czerpie moc z sakramentalnej obecności Jezusa, którym się posilamy. Karmiąc się często Bogiem-Miłością, jesteśmy uzdalniani do miłowania. Bł. ks. Ignacy nazwał Komunię świętą sakramentem miłości, gdyż sprawia ona, iż miłość w człowieku potężnieje i kieruje jego czynami. Udział w Ciele i Krwi Chrystusa, który umiłował swoich do końca, wlewa tę miłość w ludzkie serca i ją pomnaża. W miesięczniku „Głos Kapłański” napisał: Gdy jednoczysz się z Jezusem w Komunii świętej, nie zatrzymuj Jezusa dla siebie jedynie, udzielaj Go innym. Bądź żywą Eucharystią, żywym Stołem Pańskim dla innych. Pozwól im zasiąść też do uczty twojej duszy i serca […], każdemu dawaj miłośnie i hojnie tego Jezusa, który w tobie żyje.

Cieszmy się i weselmy, bo Pan nasz żyje
– ta wiara krzepić nas powinna.
  Bł. ks. Ignacy Kłopotowski

Nie można na Ofiarę Chrystusa – Kalwarię patrzeć tylko jako na historyczne wydarzenie, które się dokonało kiedyś w Jerozolimie. Ofiara Chrystusa uobecnia się na każdej Mszy świętej i na całym świecie TERAZ. U Boga nie ma czasu ani przestrzeni. Każda Msza święta uobecnia jedyną ofiarę Chrystusa.

 

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski, ceniąc wysoko Mszę świętą, wychowywał parafian i czytelników do przeżywania jej z wiarą. Jego charakterystyczny zwrot: duszo pobożna – który kierował do wiernych, nie tylko przypominał im o niedzielnym obowiązku uczestniczenia w Eucharystii, ale także zachęcał do codziennego uczestnictwa w niej. Pisał: Staraj się być na Mszy świętej każdego poranka. Tam cię zaprasza Trójca Przenajświętsza, bo Ją tam najlepiej uczcić możesz. Wzywa cię Jezus Chrystus, gdyż ten Bóg miłości pragnie, abyś korzystał z usług Jego męki. Maryja, Matka Jezusa życzy sobie tego, aby Syn bogaty wzbogacił syna biednego. Proszą cię o to Aniołowie, abyś się mógł z nimi połączyć w hymnie «Święty, święty…».

 

Warto w tym miejscu postawić pytanie: Czy my, idąc do kościoła na Eucharystię, mamy świadomość, że jesteśmy oczekiwani przez Boga, Maryję, Aniołów, Świętych…, że wchodzimy w obszar nieba? Można więc stosować zamiennie zwrot: idę do kościoła na Eucharystię / idę na spotkanie z niebem.

 

Błogosławiony ks. Ignacy zwraca uwagę, że na Mszę świętą trzeba przybyć wcześniej, przed jej rozpoczęciem, aby wyciszyć się i nawiązać kontakt z Bogiem, wejść w atmosferę nieba. Oto jego słowa:

 

Zalecam ci bardzo [duszo pobożna], abyś do kościoła wchodziła w jak największym skupieniu, a w kościele – oddawszy cześć głęboką i pokłon boski Panu Jezusowi utajonemu w Najświętszym Sakramencie – zachowywała się w klęczącej postawie z największą czcią tak wewnętrzną, jak i zewnętrzną, wcale nie zwracając uwagi na obecnych w kościele ludzi.

 

 

Błogosławiony ks. Ignacy uświadamia ludzi, że w każdej Mszy świętej bierze udział Maryja i że Ona cała angażuje się w uwielbienie Boga i wypraszanie łask uczestnikom Eucharystii. Wyjaśnia to, posługując się następującym obrazem:

 

Maryja była wzorem nabożeństwa do Przenajświętszego Sakramentu. Ilekroć kapłan rozpoczyna Mszę świętą, Bogarodzica zstępuje ze swego tronu, by wraz z nim ofiarować Najświętsze Ciało i Krew Syna swego, duszom zaś wypraszać łaski.

 

Nazywa Matkę Bożą Najświętszą Panną od Przenajświętszego Sakramentu. W swojej gorliwości bardzo pięknie angażuje Matkę Bożą w pomoc dla nas w przeżywaniu całej Mszy świętej. Jest przekonany, że już w chwili rozpoczęcia Mszy świętej Matka Boża niejako nie może pozostać obojętna ani na Ofiarę swego Syna, ani na nasze prośby i potrzeby. I dlatego jest obecna przy sprawowaniu każdej Eucharystii.

Pobożne uczestnictwo wymaga już na początku przeproszenia Boga za nasze grzechy, bo jesteśmy, mimo dobrych postanowień, jakie podejmujemy – synami marnotrawnymi. Dlatego tuż po rozpoczęciu Mszy świętej jest akt pokutny.

Bardzo ważną częścią Mszy świętej jest Liturgia słowa, czyli wysłuchanie słowa Bożego, wybranego przez Kościół właśnie na ten dzień, i przyjęcie go do siebie. Bł. ks. Ignacy zachęcał:

 

Przyjmujmy słowo Boże, które podaje nam Kościół, jako jedyną prawdę Bożą, której nasza dusza i serce potrzebują jak światła w drodze do życia wiecznego.

Uczył, że rozwój życia wewnętrznego wymaga pokarmu, a właśnie słowo Boże jest pokarmem, który posila duszę. Należy je przetrawić, przypomnieć sobie, rozważyć i usilnie dążyć, aby się przemieniło w uczynek. Zaznaczał też, że nie słowo Boże należy dopasowywać do życia, ale życie kształtować według Ewangelii. Tu możemy postawić kolejne pytanie: Czy rzeczywiście słuchamy słowa Bożego jako Listu Boga do nas? Czy staramy się je zapamiętać i czy słowo Boże kieruje naszym życiem?

 

Część eucharystyczną Mszy świętej rozpoczyna przygotowanie darów oraz Ofiara Chrystusa. W tym momencie istotne jest nasze zaangażowanie, czyli ofiarowywanie siebie. Bł. ks. Ignacy podpowiada:

 

Ofiara za ofiarę. Gdy chodzi o to, abyśmy z siebie uczynili ofiarę, to Bóg nam wszystkim dał jakoby święcenia kapłańskie. […] Pan Jezus ofiarowuje się za nas na ołtarzu z miłości, bądźmy i my nawzajem ofiarami z miłości ku Niemu.

 

Jak na tamte czasy było to sformułowanie nowatorskie, dlatego bł. ks. Ignacy nazywany jest prekursorem Soboru Watykańskiego II. Dopiero podczas obrad tego soboru oficjalnie przyjęto pojęcie kapłaństwa wszystkich ochrzczonych i stwierdzono, że także Lud Boży uczestniczy w funkcji kapłańskiej Chrystusa

 

To także podpowiada nam Błogosławiony:

Ofiaruj codzienne trudy, przykrości, modlitwy, słowem – wszystko, Bogu na zbawienie dusz, a nie przestaniesz ani na chwilę być apostołem. Zamień wszystkie dolegliwości twoje w pieśń miłości i chwały! Potem ofiarując samego siebie, będziesz miał udział w kapłaństwie Chrystusa.

 

Mówiąc o ofiarowaniu, bł. ks. Ignacy ponownie zwraca naszą uwagę na obecność Maryi::Życie Najświętszej Panny było wieczystą adoracją. Ucz się od Matki Najpobożniejszej nabożeństwa do Przenajświętszego Sakramentu i składaj Najświętszą Ofiarę na Jej ręce. We Mszy świętej trzeba w duchu łączyć się z Bogarodzicą, wzywać Jej pośrednictwa i składać ofiarę Mszy świętej na Jej ręce.

 

Podkreśla, że przekazywanie darów Jezusowi przez ręce Maryi będzie owocować Jego większą radością. W tym wyraża się delikatność bł. ks. Ignacego wobec Jezusa Eucharystycznego. Jest to też szkoła pokory, bo nie ja sama (sam), ale Matka Boża ofiarowuje wszystko, co moje. Takie ujęcie jest z kolei pewną zasadniczą transformacją w życiu duchowym. Swoje odbicie znajdowało w tym, że ks. Ignacy lubił odprawiać Mszę świętą przed obrazem Maryi. Na ołtarzu mamy składać również nasze słabości i grzechy, o czym przypomina bł. ks. Ignacy:

Składajmy codziennie na ołtarzu serca naszego występki, namiętności, żądze zmysłowe i upodobania grzeszne i starajmy się je wyniszczyć do szczętu. Codziennie więc umierajmy sobie, aby się przypodobać Panu. Dodaje również, że życie chrześcijańskie jest krzyżem i męczeństwem, jest ciągłą ofiarą, do której należy się zmuszać, powtarzając świadomie każdego dnia: Panie, bądź wola Twoja.

 

Gdy oddajemy nasze grzechy i słabości, jesteśmy spokojni, bo jedynie Jezus wie, co z nimi dalej zrobić. Dlatego w czasie ofiarowania jest miejsce na nasze ofiarowanie Panu Jezusowi wszystkiego, co nasze; tak radości, jak cierpień, tak sukcesów, jak porażek. Z największym skupieniem i pobożnością – najlepiej w postawie klęczącej – mamy przeżyć uobecnienie się Jezusa na ołtarzu pod postacią chleba i wina i wyznać sercem wiarę, że On jest naszym Bogiem i Panem oraz podziękować Mu za dar odkupienia każdego z nas. Ten moment zwykle sygnalizuje dźwięk dzwonków lub gonga. Nie można na Ofiarę Chrystusa –  Kalwarię patrzeć tylko jako na historyczne wydarzenie, które się dokonało kiedyś w Jerozolimie. Ofiara Chrystusa uobecnia się na każdej Mszy świętej i na całym świecie TERAZ. U Boga nie ma czasu ani przestrzeni. Każda Msza święta uobecnia jedyną ofiarę Chrystusa. Msza święta aktualizuje mękę, śmierć i zmartwychwstania Jezusa i uobecnia je. Ofiara Krzyża staje się „tu i teraz”, w tym miejscu i czasie, w którym jesteśmy

 

Nasza duchowa dyspozycja – przed, w trakcie i po przyjęciu Komunii świętej – określi duchowe jej owoce. Istnieje ścisły związek między tym, jak przyjmuję i co otrzymuję. Ciało Chrystusa jest do przyjęcia, a nie do zjedzenia. Przyjęcie Komunii świętej ma być aktem uwielbienia Boga.

 

Pełne uczestnictwo we Mszy świętej złączone jest z przyjęciem Jezusa Eucharystycznego, który się uobecnił na ołtarzu, ofiarował się za nas i uczynił Siebie pokarmem dla nas w drodze do nieba. Bł. ks. Ignacy przypomina:

 

Do każdej Komunii świętej należy się jak najstaranniej przygotować, bowiem w chwili Komunii świętej serca nasze stają się jakby żłóbkiem, w którym Najświętsza Maryja Panna składa swego Syna, a naszego Zbawiciela.

 

A jak się przygotować? W przygotowaniu dalszym – przez sakrament pojednania, modlitwę, częstą komunię duchową i pojednanie ze wszystkimi. W przygotowaniu bliższym – przez pobożne uczestnictwo we Mszy świętej. Ks. Ignacy bardzo mocno podkreśla konieczność przebaczenia i pojednania z ludźmi przed przyjęciem Komunii świętej. Podpowiada również:

 

Przyjmując Bożego Gościa do domu mego, będę się starał złożyć Mu cześć gorliwością Marty i pobożnością Marii.

 

Tu można postawić sobie pytanie: Czy podchodząc do kapłana, aby przyjąć Komunię świętą, wierzę mocno, że przyjmuję żywą Osobę – Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego Człowieka? Czy widzę ręce Jezusa pełne łask? Chrystus jest obecny w Eucharystii – tak jak w niebie, czyli łącznie z Ojcem i Duchem Świętym. Eucharystyczny Jezus, wchodząc do mojego serca, wnosi całe niebo. Wchodzę w komunię z Trójca Świętą. Doświadczam Boskiego działania miłości. Czy skupiam się na tym nadzwyczajnym wydarzeniu?

Ewangelista Jan odnotował wypowiedź Jezusa: Jeśli Mnie kto miłuje (…), Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać (J 14,23). I to właśnie dzieje się podczas Komunii świętej

Błogosławiony ks. Ignacy radzi, aby przyjmując Jezusa Eucharystycznego, zapraszać też zawsze Maryję, aby Ona towarzyszyła nam w tym nadzwyczajnym spotkaniu, bowiem Ona umie to czynić najlepiej:

 

Przy przyjęciu Komunii świętej prosić trzeba Królowej Niebieskiej, iżby skarbami swoimi przyozdobiła biedniutki domek twej duszy i sama przybyła do tego domku przyjąć wraz z tobą Bożego Gościa.

 

Na innym miejscu dodaje:

 

Z takimi uczuciami trzeba przyjmować Komunię świętą, z jakimi Najczystsza Dziewica przyjęła Słowo Wcielone, i prosić o podobną radość świętą.

 

Radość jest charakterystyczną cechą, po której można poznać, jak głęboko przeżywamy spotkanie z Panem Jezusem, czy wchodzimy z Nim w relację osobową, czy może tylko fizycznie przyjmujemy Komunię świętą. Formując siostry loretanki, Ojciec Założyciel powtarzał:

 

Zjednoczone z Bogiem powinny być siostry uśmiechnięte, radosne, bo radość osoby poświęconej Bogu ma dla ludzi wielkie znaczenie.

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski bardzo głęboko, wprost mistycznie, przeżywał Eucharystię, czego dowodem są jego teksty zamieszczone w modlitewniku O nawiedzeniu Najświętszego Sakramentu. Napisał tam:

 

Łączymy się w Komunii świętej tak ściśle z Jezusem, że z Nim się jedno stajemy, że stajemy się uczestnikami Jego Boskiej natury. Komunia święta leczy nasze przywary, poskramia namiętności, zwycięża pokusy, zrzuca z nas starego człowieka, a w nowego nas przyodziewa. Komunia święta taką siłę Boską w sobie posiada, że odnawia i odradza zupełnie człowieka, byleby ją godnie przyjmował. Po godnym przyjęciu Komunii świętej wiara się w nas utwierdza, krzepi nadzieja, a miłość w sercu naszym rośnie przedziwnie

 

Aby takie skutki odniosła Komunia święta, Jezus Eucharystyczny ma być przyjęty nie tylko przez nasze usta, ale również przez umysł i serce. Mamy z Nim faktycznie spotkać się osobowo w naszym sercu, a wraz z Jezusem z całą Trójcą Świętą. Nasze spotkania z Jezusem Eucharystycznym przygotowują nas do wieczności, do spotkania z Nim w niebie. Tak to wyjaśnia bł. ks. Ignacy:

 

Po godnej Komunii świętej my już do świata nie należymy, ale do Chrystusa. Komunia święta duszę naszą do sił przyprowadza, przywracając jej utraconą cnotę i pięknością dzieci Bożych ją przyodziewa. Nie tylko duszy, ale i ciału Komunia święta zbawienie przynosi, bo mu chwalebne zmartwychwstanie zapewnia. Ciało nasze, przyjmując Najświętsze Ciało Jezusa żywe, nieśmiertelne, przywłaszcza sobie przymioty Ciała Jezusowego i wszystkie Jego zasługi.

Aby Komunia święta przyniosła takie owoce, człowiek ma duchowo wejść w relację z Bogiem Trójosobowym i trwać w dziękczynieniu jak najdłużej po przyjęciu Ciała Chrystusa. Nie tylko ma odmówić modlitwę z książeczki, ale spotkać się w swoim sercu z Bogiem Wszechmogącym, Bogiem – Miłością. Boga ciągle o coś prosimy, a tak mało Mu dziękujemy. Bł. ks. Ignacy od najmłodszych lat rozwijał w sobie cnotę wdzięczności. W dniu święceń kapłańskich postawił sobie pytanie: Czym odwdzięczę się Bogu, że niskie tego świata wybiera sobie na służbę? Powtarzał też zdanie: Pan Bóg brzydzi się niewdzięcznością.
Wszystkim przyjmującym Komunię świętą radził:

 

Ucz się dziękować Bogu od Mistrzyni modlitwy, dziękować za wszystko, a więc za pociechę i boleść, za chwałę i poniżenie, dziękować codziennie, a najgoręcej po Komunii świętej, dziękować za siebie i za drugich, dziękować sercem, ustami i uczynkiem, i dzięki te składaj na ręce Bogarodzicy

 

Jezusowi mamy też pozwolić przemieniać nas, mamy współpracować z Jego łaską, naśladować Go. Nie zawsze jednak praktyki religijne idą w parze z ewangelicznym życiem, stąd pełne bólu słowa Błogosławionego:

 

Jakiż nam wstyd, że nie idziemy za tym przykładem, że Pana Jezusa nie naśladujemy! Bo gdzież u nas pokora, gdzie posłuszeństwo, cierpliwość, gdzie miłość bliźniego?

 

Ks. Ignacy stawiał sobie wysoko poprzeczkę, o czym świadczą słowa jego modlitwy:

 

O miłości Boża! Pochłoń we mnie wszystko, co jeszcze jest mojego i co się nie podoba Twoim najczystszym oczom.

 

Określał Najświętszy Sakrament jako najdroższy i bezcenny skarb świata, najwyższy dowód miłości Zbawiciela. Powtarzał:

 

Wielkie to dla nas szczęście, że Go mieć możemy pośród siebie, korzystajmy z czasu łaski […], czcijmy miłość Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, a więc Serce Jego najsłodsze, to źródło i uosobienie miłości.

 

 

Przedłużeniem Komunii sakramentalnej ma być często przyjmowana Komunia duchowa. Komunię sakramentalną możemy przyjąć raz dziennie, w wyjątkowych sytuacjach dwa razy, zaś Komunię duchową możemy przyjmować wiele razy w ciągu dnia. Byli tacy święci, co przyjmowali Komunię duchową co 15 minut, czyli z taką częstotliwością biegł ich umysł i serce do Boga. Z taką częstotliwością odnawiali w sobie relację z Chrystusem – uwielbiali Go, dziękowali Mu, prosili. Bł. ks. Ignacy często nauczał o Komunii duchowej i zalecał przyjmowanie jej w różnych momentach dnia. Wystarczy zapragnąć relacji z Bogiem, uciec się myślą i sercem do najbliższego tabernakulum lub do własnego serca – bo ono stało się też małym tabernakulum po przyjęciu Jezusa Eucharystycznego. Należy dziękować Mu, powierzać nasze życie, polecać Mu osoby nam bliskie, a czasami serdecznie Go przepraszać. Uczmy się więc z coraz większą częstotliwością przyjmować duchowo Boga do naszego serca. Zatroszczmy się też o to, by na każdej Mszy świętej móc przyjąć Komunię sakramentalną

Ważne jest uczestniczenie we Mszy świętej do samego końca i przyjęcie Bożego błogosławieństwa na kolejne dni naszego życia. Pełne, pobożne uczestnictwo w Eucharystii stopniowo zmieni nasze życie i sprawi, że wejdziemy na drogę prowadzącą do świętości.

Mszę Świętą i Komunię świętą rad bym nazwał poranną modlitwą duszy wiernej,
a pragnąłbym, aby jej modlitwą wieczorną było odwiedzenie Przenajświętszego Sakramentu.

~Bł. ks. Ignacy Kłopotowski

Elementy duchowości eucharystycznej w życiu bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego  

Eucharystia, wokół której skupiało się życie bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego, przemieniała go i pozwalała na odtwarzanie postaw Chrystusowych. Jego duchowość eucharystyczna przejawiała się więc w „modlitwie sakramentalnej” i naśladowaniu Chrystusa, bowiem przechodził on od kontemplacji eucharystycznej do praktyki eucharystycznej, czyli od wiary do czynów. Cechowała go niezwykła umiejętność wiązania dwóch rzeczywistości: wiary i praktyki życia.

Tak jak Ofiara Chrystusa dokonała się z miłości i posłuszeństwa do Boga Ojca, tak też Błogosławiony pragnął całym sobą kochać Boga, szukał nowych sposobów świadczenia tej miłości oraz chciał, by Bóg był kochany i wielbiony przez wszystkich. Wyraził to w osobistym akcie oddania:

 

Oświadczam, że pragnę Tobie tylko służyć i Ciebie tylko miłować. W tym celu składam i poświęcam Tobie, mój Boże, duszę wraz ze wszystkimi jej władzami, moje serce z jego skłonnościami, moje ciało z jego zmysłami.

Przemawiała przez ks. Ignacego ogromna troska o świętość własnego życia oraz tych, za których czuł się odpowiedzialny. Był przekonany, że świętość dla każdego człowieka jest dostępna i stanowi jego prawdziwą wielkość. Miłość inspirowała go do nowych czynów dobroci i podjęcia rozległego apostolstwa – zarówno wśród biednych, jak i na polu wydawniczym. Pisał:

 

Wiele czyni, kto wiele kocha. Był przekonany, że życie chrześcijanina ma być tryskające miłością Boga i bliźniego oraz nie może być ani jednego dnia, ani jednej godziny w naszym życiu, które by nie były poświęcone dla chwały Bożej.

Wpatrując się w posłusznego Jezusa, bł. ks. Ignacy akceptował wolę Bożą, był jej bezwzględnie posłuszny oraz ufał Bożej Opatrzności. Te pragnienia jego wnętrza potwierdzają świadkowie jego życia, jak też odsłaniają zapiski, jakie pozostawił. Napisał:

 

Błagam Cię, Boże, daj mi dar nad dary: miłość Twoją świętą i doskonałe zgadzanie się z wolą Twoją. O Jezu, wzorze uległości, daj mi zrozumienie i łaskę posłuszeństwa takiego, jakie sam miałeś […]. Pragnę, o mój najlepszy Mistrzu, wszystko wypełnić, czego ode mnie zażądasz.

 

Z podporządkowania się woli Bożej wypływało bezwzględne posłuszeństwo papieżom i biskupom. Sam przekonany o wielkiej wartości posłuszeństwa wychowywał do posłuszeństwa siostry loretanki oraz wiernych. Nauczał, że chrześcijanin winien odrzucić wszelki opór i wszelki bunt wobec Boga. Ma przełamać swoją dumę, egoizm i powiedzieć „tak” wszystkiemu, czego Bóg od niego zażąda. Wyjaśniał, że z Eucharystii ma wypływać duch posłuszeństwa, który na co dzień winien wyrażać się w wierności przykazaniom Bożym, posłuszeństwie zaleceniom Stolicy Apostolskiej oraz akceptacji we wszystkim woli Boga.

Uczył: Powtarzajmy zawsze «Panie, bądź wola Twoja».

 

Potwierdzeniem zaufania do Opatrzności Bożej są jego słowa wypowiadane we wszystkich trudnych sytuacjach: Do tego czasu Bóg dopomógł, Bóg nadal dopomoże. Taką postawą budował siostry loretanki, które wyhaftowały to zdanie i oprawiły w formie obrazu. To często powtarzane przez niego stwierdzenie jest też zamieszczone na pomniku, który stoi przed nowym kościołem w Loretto.

 Błogosławiony ks. Ignacy, powtarzając każdego dnia Chrystusowe słowa: ”Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy” oraz spożywając Ciało Chrystusa, usiłował również ustawicznie składać dar z siebie, codziennie ofiarowywać siebie Bogu i „rozdawać siebie” w codziennej służbie bliźnim w zapomnieniu o sobie. Ks. Wacław Rutkowski napisał: Dla niego własna osoba nie istniała. Cechowała go jednocześnie gotowość na prześladowania i oddanie życia za wiarę. Siostrze Pii Nowakowskiej Ojciec Założyciel zwierzył się z pragnienia męczeństwa, a jednocześnie wyraził zgodę na to, że jego drogą jest codzienne obumieranie za wiarę. Do tych wzniosłych ideałów wychowywał swoje duchowe córki i wiernych.

 

„Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy” – jest również wezwaniem dla wszystkich chrześcijan, by umieli być chlebem dla innych. Wewnątrz wielkiego „Ja” Głowy Kościoła – Chrystusa ukryte jest bardzo małe „ja” każdego uczestniczącego we Mszy świętej. Chrześcijanin otrzymuje wielki dar, przyjmując Komunię świętą, ale ma też ciągle stawać się darem dla wszystkich spotykanych ludzi. Ma im oddawać swój czas, swoje siły, swoją miłość. Tej postawy bycia darem dla innych uczył ks. I. Kłopotowski  swoim przykładem i słowem. Uwrażliwiał serca ludzi na potrzeby bliźnich, uczył dyspozycyjności do posługiwania braciom, do rozdawania siebie bliźnim w drobnych codziennych zajęciach.

 

Ofierze Chrystusa podczas Mszy świętej ma towarzyszyć ofiara z własnego ciała wszystkich wierzących uczestniczących w Eucharystii. Każdy chrześcijanin winien ze swego życia złożyć ofiarę miłą Bogu, ofiarować wszystko, co konkretnie stanowi jego życie: czas, zdrowie, energię, zdolności, uczucia. Ofiarować Mu duszę, wolę i rozum. Bł. ks. Ignacy uczył, by na każdej Mszy świętej chrześcijanie ofiarowywali siebie i wszystko, co noszą w swoim sercu:

Tam Mu wszystkie potrzeby przedstawiajmy, tam Go błagajmy za sobą, za braćmi naszymi.

Istotnym elementem ofiary jest gotowość do oddania serca Panu Bogu wyrażona czynem. Zaznaczał, że w obronie Ewangelii i wiary każdy chrześcijanin ma być gotowy oddać nawet życie

.

Wiara święta, którą mamy w prawdy Boże, ma być silna – pisał ks. Ignacy. Nie wolno się zaprzeć nawet w czasie najsroższego prześladowania. Wiedzieli i pamiętali o tym pierwsi chrześcijanie […]. A teraz inne są czasy i inne są prześladowania za wiarę […]. Nie zrażajmy się niczym. Całym sercem miłujmy prawdę Bożą.

 

W ujęciu biblijnym krew jest symbolem śmierci. Dla chrześcijan uczestniczących w Eucharystii jest wezwaniem do ofiarowania Bogu również własnej śmierci – tej definitywnej i tej, która ją przygotowuje i zapowiada: cierpienia, upokorzenia, niepowodzenia, choroby, wszystkiego, co jest przykre i co męczy. Ks. I. Kłopotowski wychowywał wiernych do umiejętnego przyjmowania krytyki, przeciwieństw i prześladowań, do wyciągania wniosków życiowych z każdej trudnej sytuacji. Uczył przebaczania z motywów nadprzyrodzonych. Wychowywał ludzi do twórczego przeżywania cierpienia, zachęcał do łączenia go z cierpieniami Chrystusa. Określał cierpienia jako tajemnicę i dar Boży. Przypominał, że Pan Bóg zwraca człowieka ku sobie poprzez cierpienia. Właściwie przeżyte cierpienia szybkim krokiem zbliżają nas do Boga i do Niego upodabniają.

Eucharystia jest wezwaniem do życia w jedności z Bogiem i ludźmi. Bł. ks. Ignacy w zależności od sytuacji wchodził w łączność z Chrystusem modlącym się, nauczającym, cierpiącym, prześladowanym i zmartwychwstałym. Upodabniał się do Niego w swoim myśleniu, odczuciu i działaniu, obumierając dla swoich racji, a wchodząc w płaszczyznę Boga. Miał głęboką świadomość, że dzięki Eucharystii człowiek staje się świątynią Trójcy Świętej, ale jest to dar i wezwanie, aby nieustannie żyć nie tylko w jedności z Bogiem, ale również z człowiekiem. Budowanie jedności było więc ogromną jego troską.

 

Eucharystia jest samą Miłością, dlatego ubogaca człowieka w miłość. Miłość w sercu naszym złożył sam Bóg jako źródło bogactw – pisał ks. Ignacy, ale po to, by chrześcijanin obdarowywał nią innych. Każda Komunia eucharystyczna winna się kończyć aktem miłości okazywanej Bogu i ludziom. Przyjmując Ciało Chrystusa, stajemy się świątynią Trójcy Przenajświętszej. Jak jeden jest Bóg w troistości Osób, tak chrześcijan ma łączyć jeden duch i wspólne dążenie ku jednemu celowi. Do jedności w rodzinie, na wsi, w społeczeństwie, w Kościele i całym narodzie nieustannie wzywał Błogosławiony. Tłumaczył, że tylko jedność przyniesie szczęście rodzinie i dobro narodowi. W myśl słów św. Pawła: Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba (1 Kor 10,17), nie może istnieć komunia z Chrystusem bez komunii z bliźnimi, którzy stanowią Jego Mistyczne Ciało. Nie można oddzielać tych dwóch ciał i przyjąć jedno bez drugiego. Ks. Ignacy stale powtarzał, że prawdziwa pobożność, czyli życie po Bożej woli prowadzone, wynika z miłości – tak względem Boga, jak i ludzi, bliźnich. I nie można odznaczać się samą miłością Boga, a jednocześnie nie mieć miłości bliźniego. Błogosławiony uwrażliwiał parafian oraz czytelników swoich pism na obecność Chrystusa w drugim człowieku.

Eucharystia uczy służby. Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy umył uczniom nogi i jednocześnie zaznaczył: „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13,15). Słowa te są wezwaniem do życia przeznaczonego dla  drugich – na wzór Jezusa, którego całe życie było ofiarną służbą ludziom.

Błogosławiony ks. Ignacy głęboko zrozumiał wezwanie do miłości darmowej i pokornej, i z tego zrozumienia wypływała cała jego działalność charytatywna. Wiedział, że każdy, kto przyjmuje Chrystusa w Eucharystii, ma być gotowy przyjąć wraz z Nim ubogiego, z którym On się utożsamił. W jednym z jego artykułów czytamy:

 

Wielką nagrodę Pan Jezus obiecuje tym, którzy ubogich wspierają. Sam Zbawiciel nauczał, że co się ubogim daje – świadczy się Jemu samemu.

 

Zrozumienie tej prawdy usiłował zaszczepić wiernym, stąd jego słowa: Chrystus dał i nam sposób widzenia siebie właśnie przez uczynki miłości bliźniego, gdyż nauczał: „Co uczyniliście biednemu – Mnie samemu uczyniliście”. W biednym i nieszczęśliwym, któremu świadczymy dobro, mamy uznać samego Pana Jezusa; przez bliźniego Boga samego znajdujemy.

 

Wzywał też wiernych do rewizji własnego życia, aby sprawdzili, czy jest ono rzeczywiście służbą i czy w tej służbie jest miłość i pokora. Sam był dyskretny w udzielaniu pomocy, czynił wiele, ale bez rozgłosu. Uczył przychodzenia z pomocą w cichości, którą tylko sam Bóg zauważy i wynagrodzi. Tłumaczył: Gdy więc dajemy jałmużnę, pamiętajmy wraz z nią okazywać serce i miłość bliźniemu […]. Bez tej miłości nie podoba się Bogu choćby najhojniejsza ofiara.

 

Innym razem pouczał, że mamy w biedzie ludziom pomagać nie byle jak, nie dla odczepnego, nie dla oka, ale całym sercem, wszystkimi siłami starać się ulżyć w niedoli.

 

Ksiądz Kłopotowski sam był inicjatorem wielu dzieł charytatywnych. Stworzył dom pracy dla bezrobotnych, ochronki i przytułki dla bezdomnych oraz zachęcał na łamach prasy do otwierania takich ośrodków. Poruszał w czasopismach problemy niesprawiedliwości społecznej, budził sumienia rządzących, orędował za najsłabszymi i skrzywdzonymi. Propagował potrzebę ofiarnej i uczciwej pracy na rzecz Ojczyzny. Uczył ewangelicznego podejścia do dóbr materialnych, mądrości chrześcijańskiej, która polega na posługiwaniu się tym światem tak, jakby miał jutro przeminąć, i pracowaniu dla tego świata tak, jakby nie miał nigdy przeminąć.

 

Przede wszystkim tak postępujmy – zachęcał Błogosławiony – abyśmy szli drogą do królestwa niebieskiego wiodącą. Niech z dobrem ziemskim połączona będzie świętość życia, świętość w sercu tkwiąca. Okiem Bożym dostrzegalna, u Boga, a nie u ludzi znacząca.

 

Wpatrując się w posłusznego Jezusa, bł. ks. Ignacy akceptował wolę Bożą, był jej bezwzględnie posłuszny oraz ufał Bożej Opatrzności. Te pragnienia jego wnętrza potwierdzają świadkowie jego życia, jak też odsłaniają zapiski, jakie pozostawił. Napisał:

 

Błagam Cię, Boże, daj mi dar nad dary: miłość Twoją świętą i doskonałe zgadzanie się z wolą Twoją. O Jezu, wzorze uległości, daj mi zrozumienie i łaskę posłuszeństwa takiego, jakie sam miałeś […]. Pragnę, o mój najlepszy Mistrzu, wszystko wypełnić, czego ode mnie zażądasz.

 

Z podporządkowania się woli Bożej wypływało bezwzględne posłuszeństwo papieżom i biskupom. Sam przekonany o wielkiej wartości posłuszeństwa wychowywał do posłuszeństwa siostry loretanki oraz wiernych. Nauczał, że chrześcijanin winien odrzucić wszelki opór i wszelki bunt wobec Boga. Ma przełamać swoją dumę, egoizm i powiedzieć „tak” wszystkiemu, czego Bóg od niego zażąda. Wyjaśniał, że z Eucharystii ma wypływać duch posłuszeństwa, który na co dzień winien wyrażać się w wierności przykazaniom Bożym, posłuszeństwie zaleceniom Stolicy Apostolskiej oraz akceptacji we wszystkim woli Boga.

Uczył: Powtarzajmy zawsze «Panie, bądź wola Twoja».

 

Potwierdzeniem zaufania do Opatrzności Bożej są jego słowa wypowiadane we wszystkich trudnych sytuacjach: Do tego czasu Bóg dopomógł, Bóg nadal dopomoże. Taką postawą budował siostry loretanki, które wyhaftowały to zdanie i oprawiły w formie obrazu. To często powtarzane przez niego stwierdzenie jest też zamieszczone na pomniku, który stoi przed nowym kościołem w Loretto.

Ewangelia ukazuje Eucharystię również jako dziękczynienie. Twórczość piśmiennicza bł. ks. Ignacego, jak i wspomnienia o nim, dają wspaniałe świadectwo, że wypełniała go wdzięczność wobec Boga oraz okazywał wdzięczność ludziom za najmniejszą wyświadczoną mu usługę. W jego broszurce czytamy:

 

Człowiek nie potrafi wynaleźć dzieła, które by choć w części wyraziło jego miłość i wdzięczność za wszystko, co Bóg dlań uczynił.

 

Wdzięczność okazywał zwykle poprzez modlitwę oraz uczynki miłosierdzia, i tego uczył innych. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wdzięczność jest piękną cnotą, która wnosi radość we wspólnotę i prowokuje do dobra następnego.

Życie bł. ks. Ignacego było nieustannym świadczeniem, że przejście od komunii z Chrystusem we Mszy świętej do naśladowania Go w życiu wymaga kontemplacji. Praktykował modlitwę zjednoczenia i ją propagował, chociaż w odróżnieniu od wielkich mistyków – nie używał tego terminu. Jego życie było ustawiczną modlitwą. Wierzył w moc modlitwy i jej skuteczność. Pisał: Czas modlitwy jest czasem najcenniejszym. Modlitwa jest złotym kluczem otwierającym niebo.

Zewnętrzny apostolat Błogosławionego wypływał z kontemplacji. Modlitwa i apostolat były czynem tego samego serca, tej samej miłości. Modlitwa była źródłem jego duchowych energii. Chociaż bł. ks. Ignacy niewiele mówił o własnej modlitwie, to jednak można odtworzyć obraz jego duchowego rozmodlenia z dawanych zaleceń:

O to się głównie staraj, aby się serce modliło i wciąż było zajęte Panem Jezusem. […] Życie chrześcijańskie jednoczy się niejako z modlitwą: jest ono niby ciągłą między ziemią a niebem wędrówką, na której modlitwa prosi o łaskę, a łaska daje to, o co modlitwa prosi.

Błogosławiony nie stawiał granicy między modlitwą a pracą. Uczył wiernych, że kontemplacja jest konieczna, by przejść od komunii z Chrystusem we Mszy świętej do naśladowania Go w życiu. Upodobnienie się do Chrystusa wymaga nie tylko spożywania Jego Ciała, ale również kontemplacji tego misterium. Chrystus musi być przyjęty przez nasze ciało i nasz umysł. Budził w  ludziach tęsknotę za Bogiem i potrzebę dziękczynienia po Komunii świętej.

Nieustannie zachęcał do milczącej adoracji Najświętszego Sakramentu. Kontemplacja w obliczu rzeczywistej obecności Chrystusa, pod postaciami, które Go zawierają, w miejscu sprzyjającym skupieniu, przenikniętym Jego obecnością odgrywa szczególną rolę w  przemianie serca, w stawaniu się bardziej Bożym człowiekiem. Trwając przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie, odczuwamy Jego pragnienia względem nas, odrzucamy własne plany, aby robić miejsce planom Chrystusowym. Podczas adoracji światło Boże przenika stopniowo do serca i je uzdrawia.

 

W kontemplacji chrześcijańskiej są zawsze dwa spojrzenia, które się spotykają: nasze spojrzenie na Boga i Boże spojrzenie na nas. Błogosławiony uczył, że adoracja eucharystyczna nie jest nigdy stratą czasu. Jeśli nie potrafimy modlić się naszą duszą, możemy modlić się naszym ciałem. Jeśli nawet ludzkie spojrzenie obniża się i słabnie, to jednak nigdy nie słabnie spojrzenie Boże.

 

Przyjęcie umysłem Chrystusa oznacza stałe myślenie o Nim. Bł. ks. Ignacy uczył parafian i czytelników wzbudzanie aktów strzelistych przy pracy, przyjmowania Komunii świętej duchowej, częstego kreślenia znaku krzyża świętego w ciągu dnia, aby w ten sposób Bóg był stale obecny w ich wnętrzu podczas codziennych zajęć. Uczył modlitwy wytrwałej, bo tylko taka modlitwa może dokonać rzeczywistej przemiany naszego serca.

 

Módlmy się więc zawsze, bez ustanku, jak nauczał Pan Jezus – zachęcał Błogosławiony.

Jedną z form kontemplacji eucharystycznej jest sama Liturgia Słowa we Mszy świętej. Za każdym razem przywołuje na pamięć jakiś aspekt z historii zbawienia i jakiś fragment z życia Jezusa. Liturgia Słowa oświeca Eucharystię, pomaga przeniknąć głębię celebrowanego misterium. Ks.  Ignacy Kłopotowski, wdrażając wiernych do systematycznego uczestniczenia we Mszy świętej, zwracał uwagę na punktualność i wyjaśniał wagę Liturgii Słowa. W każdym numerze tygodnika „Posiew” zamieszczał fragment Ewangelii wraz z komentarzem, by czytelnicy mieli możność kontemplowania słowa Bożego i głębokiego wnikania w tajemnice wiary.

Eucharystia zawiera w sobie aspekt eschatologiczny, przypomina paruzję, buduje już teraz kształt innego życia i jest zadatkiem zmartwychwstania człowieka. Eucharystia wprowadzała bł. ks. Ignacego w radosne oczekiwanie na przyjście Pana, przy pełnym zaangażowaniu w posługę bliźnim. Trzy lata przed śmiercią napisał:

 

Żyję dla Jezusa, zawsze gotowy stanąć przed Nim, i tylko cieszyć się trzeba z tej racji, że śmierć wreszcie pozwoli mi zobaczyć Najwyższego Kapłana.

 

Również w wiernych budził on tęsknotę za niebem, przybliżał prawdę zmartwychwstania, mobilizując jednocześnie do pracy wewnętrznej i pracy pomnażającej dobra ziemskie.

 

Każdego roku, z racji zbliżających się świąt wielkanocnych, przybliżał Polakom tajemnicę zmartwychwstania Chrystusa i rozważał prawdę naszego zmartwychwstania.

 

Przed nami zmartwychwstanie do nagrody, do chwały, którą Chrystus przyobiecał – pisał Błogosławiony. A zadatki tego zmartwychwstania zawierają się w Eucharystii.

Kościół przez męczeństwo się rozwija, tak samo człowiek przez cierpienie; złoto prawdziwe w ogniu przechodzi próbę.
Bł. ks. Ignacy Kłopotowski

Rozpoczynamy kolejny rok nowenny przed 100-leciem śmierci

bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego pod hasłem: „Oddany Kościołowi”

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski kochał własne kapłaństwo, był zawsze wierny Kościołowi i jego zwierzchnikom, głęboko przejęty sprawami Kościoła i narodu. I tej miłości oraz przywiązania do Kościoła uczył Polaków. Był on „polskim patriotą do fanatyzmu oddanym wierności Kościołowi rzymskokatolickiemu” – jak określiły go władze carskie. Dla niego sprawa narodowa sprzężona była ściśle z polskim katolicyzmem.

Bł. ks. Ignacy głęboko wierzył w nadprzyrodzony charakter Kościoła, tą prawdą żył i tę prawdę na różne sposoby usiłował przekazać wiernym. Uczył, że Kościół jest Królestwem Bożym na ziemi, że został ustanowiony przez Chrystusa, który nadal w nim żyje i uobecnia się w sakramentach świętych oraz słowie Bożym. Królem i najwyższym zwierzchnikiem tego Królestwa jest sam Pan Jezus, Bóg nasz i Zbawiciel. Panuje przez Kościół nad naszymi duszami – je prowadzi i zasila swą łaską. Kto z tej łaski skorzysta, ten na ziemi uświęci się, a po śmierci zbawi i dojdzie do Królestwa Bożego w niebie, gdzie na wieki szczęścia będzie zażywał z oglądania Boga twarzą w twarz.

Innym razem porównywał Kościół do łodzi, w której skupiają się ludzie dążący do świętości. A Kościół święty z wielu względów podobny jest do łodzi, a najbardziej dlatego, że w nim, jak w łodzi, mamy jedyny ratunek, abyśmy w falach tego zepsucia, jakie jest na świecie, nie zginęli i dobili do portu zbawienia wiecznego. Lecz aby ta łódź – ten Kościół – nas mógł od zguby uratować, musi być koniecznie sterowany i prowadzony umiejętną ręką, a tą ręką jest jedynie ręka Piotra, czyli Papieża, jako jego następcy w urzędzie najwyższego zwierzchnika w Kościele świętym.

Kościół był zapowiedziany już w Starym Testamencie przez różne figury i trwać będzie do skończenia świata. Widzialny Kościół pielgrzymujący żyje w łączności z Kościołem chwalebnym i pokutującym, stąd jest możliwość wzajemnego oddziaływania na siebie i wzajemnej pomocy. Z chwilą wniebowstąpienia Chrystus powierzył swój Kościół Piotrowi i jego następcom. Obecnie papieże sprawują zwierzchnią władzę nad widzialnym Kościołem. Następcy Piotra zabiegają o wzrost Kościoła i głoszenie Ewangelii po całym świecie. Piotr wiecznie, do końca świata w osobie Papieża żyjący, pociąga i nawraca z krańców całego świata ludzi, co chcą wyznawać jedną wiarę, jedną prawdę Bożą i żyć według jednakowych przepisów moralności. Co za cudowny połów! Można go sobie wytłumaczyć tylko tym, iż ten nasz Kościół święty, ta łódź Piotrowa, jest dziełem Bożym i żyje Opatrznością Bożą – nauczał Błogosławiony.

Najwyższy widzialny Pasterz Kościoła otrzymał dar, władzę nieomylności w nauczaniu wiary i moralności. Przywilej ten został ogłoszony jako dogmat. Nieomylność papieża pociąga za sobą pewne konsekwencje. Katolicy winni być posłuszni rozporządzeniom papieża, ponieważ słuchając władzy Kościoła, słuchają samego Boga. Mamy święty obowiązek ulegać Zwierzchności Duchownej w rzeczach wiary i pobożności, bo kto z Kościołem trzyma, trzyma z samym Panem Jezusem i spełnia wolę Boga Ojca […]. Ważna to rzecz słuchać Kościoła świętego w rzeczach wiary i moralności, bo kto słucha – ten idzie prostą drogą przykazań Boskich i kościelnych do nieba, ten mając takie przewodnictwo, nie zboczy w stronę grzechu i zatracenia wiekuistego wyjaśniał bł. ks. Ignacy.

Posłuszeństwo papieżowi winno być dobrowolne, serdeczne i synowskie, a w rzeczach wiary nawet ślepe. Wierni zobowiązani są do wdzięczności względem Boga, że dał nam Pasterza nieomylnego w nauczaniu wiary i moralności. Powinniśmy też być wdzięczni Soborowi, że nam dał lepiej poznać to wielkie dobrodziejstwo Boże.

Kościół ma charakter nadprzyrodzony, jest stróżem i nieomylnym tłumaczem nauki Chrystusa. Głoszenie prawdy Bożej powierzył ustanowionym przez siebie pasterzom. Papież głosi prawdę dla całego świata, biskup dla diecezji, a proboszcz z pomocnikiem w parafii. Oto są prawdziwi dla nas, katolików, prorocy – wyjaśniał ks. Ignacy.

Podkreślał, że jest jeden prawdziwy Kościół, a chrześcijanie stają się jego członkami z chwilą przyjęcia chrztu świętego. Wielokrotnie zaznaczał, że wierni, utrzymując jedność z hierarchią, trwają w jedności z Kościołem. O tę jedność zabiegał, zachęcał do niej i wprost o nią prosił, czego dowodem są jego słowa: Z silną wiarą, z dziecięcym przywiązaniem trzymajmy się Stolicy świętej, bo to jest ta opoka, o której Chrystus Pan owo wielkie wyrzekł zapewnienie, że „bramy piekielne jej nie przemogą”. Nie przemogą i nas żadne zakusy wrogów naszych, będziemy narodem wielkim i potężnym, jeśli tylko wiary świętej katolickiej i Skały Piotrowej silnie i ostatecznie trzymać się nie przestaniemy.

Ks. Ignacy Kłopotowski określał też Kościół terminem matka narodu polskiego. Tłumaczył, że tylko wówczas wierni prawdziwie przynależą do Kościoła Chrystusowego, jeśli w życiu realizują Ewangelię i żyją zgodnie z zaleceniami Kościoła. Wychowywał wiernych w duchu odpowiedzialności za Kościół i jego rozwój. Gotowi bądźmy wszystko opuścić na świecie, ale nie Kościół święty, a wtedy jedynie iść będziemy mogli za Panem Jezusem.

Na łamach własnych pism zamieszczał dokumenty papieskie i listy biskupów. Budził zaufanie i przywiązanie do Ojca świętego. To wiązanie ludzi ze Stolicą Apostolską było szczególnie widoczne w okresie pontyfikatu Piusa XI, który wcześniej był nuncjuszem apostolskim w Polsce. Papież ten był konsekrowany w Polsce i uważał siebie za biskupa polskiego.

Bł. ks. Ignacy proponował uroczyste obchodzenie rocznic koronacji Papieża i uczył składania duchowych darów w jego intencji. Sam przekonany, że największym skarbem jest dla nas Eucharystia, zachęcał Polaków do udziału we Mszy świętej w intencji Papieża. W roku 1923, w pierwszą rocznicę pontyfikatu Piusa XI, napisał: Nie możemy, jak wierni z Mediolanu, złożyć Mu pereł i diamentów, w tiarze, złóżmy Mu przynajmniej ofiarę serc naszych i myśli naszych z błagalną prośbą wzniesionych za Niego do Boga.

Nasze pokolenie doczekało się papieża Polaka – Jana Pawła II. Cieszyliśmy się jego długim pontyfikatem, a teraz mamy orędownika w niebie.

Idąc za podpowiedzią bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego, pamiętajmy o modlitwie za obecnego papieża Franciszka, biskupów i kapłanów, aby byli dla wiernych wyraźnymi drogowskazami do nieba.

s. M. Klara Bielecka

.

Z serca naszego mają wypływać dobre uczynki. Do ich spełnienia nie potrzeba pełnej kieszeni, lecz przede wszystkim serca pełnego miłości. Miłość ta naucza, co należy czynić, aby bliźniemu przyjść z pomocą.
                            Bł. ks. Ignacy Kłopotowski

Październik 2024

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski urodzony i wychowany na Podlasiu znał od młodości problem unitów. Na terenie zaboru rosyjskiego byli oni przez władze rosyjskie na siłę zmuszani do przyłączenia się do prawosławia. Kapłani rzymskokatoliccy mieli zabronione  udzielanie im posług duszpasterskich pod różnymi sankcjami – łącznie z więzieniem i karą śmierci. Znał tę rzeczywistość młody ks. Ignacy, a jednak narażając własne życie, potajemnie udzielał unitom sakramentów i wspomagał misjonarzy pracujących wśród unitów na Podlasiu. 

W latach 1896-1906, gdy ks. Ignacy był rektorem w podominikańskim kościele św. Biskupa Stanisława Męczennika, ludność unicka, pozbawiona świątyń i kapłanów, znajdowała opiekę duszpasterską w jego kościele. Świadczy to o jego heroicznej odwadze, szczególnie gdy się zważy na represje, jakie groziły wówczas za duszpasterstwo wśród unitów. Nie zastraszało to bł. ks. Ignacego, narażał dla nich swoją wolność i swoje życie. Przyświecała mu jedna myśl – budowanie Królestwa Bożego na ziemi, pomoc ludziom w nawiązaniu relacji z Bogiem.

Wiele informacji na temat otwartości ks. Ignacego Kłopotowskiego na kwestie unitów przekazali jezuici: ks. Jan Urban i ks. Apoloniusz Kraupa w swoich relacjach z wycieczek misyjnych na Podlasie w latach 1902-1904, jak i współpracujący z nimi albertyn br. Marian Bucniewicz. Mieszkanie ks. Ignacego i kościół św. Stanisława stawały się schronieniem dla misjonarzy unickich. W zapiskach jezuity ks. Apoloniusza Kraupa czytamy: Księża przy dominikanach śliczne mają zadanie i spełniają je dobrze. Kościół ten, to cel pielgrzymek całego Podlasia i lubelskiej guberni, szczególnie na św. Stanisława Kostkę i na Matkę Boską Różańcową. Tu spokojnie unici spowiadają się, wielu zawiera związki małżeńskie, nawet przyjeżdżają z dziećmi do chrztu

W innym miejscu jezuita dodał, że na wspomniane odpusty unici garną się tysiącami. Br. Marian w swoim pamiętniku napisał: Na różańcową niedzielę mieliśmy dużo sprowadzić ludzi do Lublina do ks. Kłopotowskiego

To właśnie na październikowe święto Matki Bożej Różańcowej w 1897 r. zaplanowane było spotkanie z unitami w Lublinie. Miał tam przyjechać z Warszawy jezuita ks. Henryk Pydynkowski, by udzielić unitom chrztów i pobłogosławić małżeństwa. Jednak, ze względu na zagrożenie ze strony carskiej policji, ks. Kłopotowski poinformował listownie jezuitę, by nie przyjeżdżał. Sam, mając zaledwie sześć lat kapłaństwa, nie bał się błogosławić nowożeńców, których przyprowadzili brat Marian i brat Szymon. 

Posługę bł. Ignacego wśród unitów wyśledziła jednak policja carska. Przeprowadziła rewizję w jego mieszkaniu w nocy z 1 na 2 października 1901 roku, w czasie której znalazła m.in. książkę wydaną w Krakowie pt. „Kodeń Sapiehów”, poświęconą Unii Brzeskiej i sprawie unickiej. Zarządzono więc tajny nadzór nad jego działalnością, ale Błogosławiony nie uląkł się następstw. Kościół św. Stanisława i mieszkanie bł. ks. Ignacego w dalszym ciągu służyły jako miejsce tajnych spotkań unitów oraz punkt oparcia dla misjonarzy jezuickich czy braci albertynów, od wielu lat udających się z posługą duszpasterską na tereny zamieszkałe przez ludność unicką. Brat Marian większość nocy spędzonych w Lublinie sypiał w mieszkaniu bł. ks. Ignacego, o czym zanotował w swoich pamiętnikach.

W raportach policyjnych pojawiały się adnotacje takich treści, jak: Mam honor zawiadomić, że w podominikańskim kościele, mieście Lublinie, (…) często zauważa się prawosławnych z byłych Unitów, szczególnie wielu zauważono w ciągu jubileuszu świętowania „Różańcowego Bractwa”, oni tam spowiadali się, przystępowali do Komunii i zapisywali się do tego Bractwa

W lipcu 1902 roku do Lublina przybył jezuita ks. Jan Urban z Galicji, misjonarz unitów. W swoich pamiętnikach opisał spotkania z bł. ks. Ignacym: Brata Mariana posłałem do kościoła podominikańskiego, gdzie rektorem był pobożny i gorliwy ks. Kłopotowski, (…) brat Marian zdobył również paczkę komunikantów, a nadto piękną komżę. Ksiądz Kłopotowski gotów był dać wszystko, czego by się zażądało. (…) Okazał żal, że ja sam do niego nie przybyłem, gdyż mógłbym u niego w pokoju Mszę św. odprawić. Dał mi kilkanaście swych pobożnych książeczek do rozdania ludowi.

Kolejnym razem, ks. Jan Urban przybywając do Lublina, osobiście odwiedził ks. Ignacego, przychodząc rano do kościoła św. Stanisława. Tak w pamiętniku opisał swoje spotkanie: Drugi kapłan siedział w konfesjonale. Domyśliłem się, że to rektor miejscowy, (…) poszedłem do spowiedzi. (…) Zaprosił mnie ks. Kłopotowski na śniadanie i na obiad (…), zajmował się mną cały dzień, objechaliśmy razem dobroczynne zakłady pod jego zarządem będące, przy czym rozwijał przede mną swoje rozległe projekty (…). Obdarował mnie paczką książek ludowych własnego pióra i udzielił mi wskazówek co do urządzenia misji. (…) Następnego dnia (…) byłem u księdza Kłopotowskiego, wypiłem herbatę, zaopatrzyłem się w wino mszalne i hostie, dostałem też pudło opłatków, że starczyło mi ich już do końca misji.

W wyniku późniejszych wydarzeń misjonarze, a wśród nich ks. Apoloniusz Kraupa, zostali osadzeni w więzieniu na Zamku w Lublinie. Wówczas ks. Kłopotowski zaopatrywał ich w żywność i literaturę, a nawet jeździł do Warszawy, by u generał-gubernatora wyprosić uwolnienie dla misjonarzy.

Car Mikołaj II wydał w kwietnia 1905 roku „edykt tolerancyjny” umożliwiający, m.in. członkom cerkwi prawosławnej na przechodzenie na katolicyzm w obrządku łacińskim. Wówczas unici siłą wpisani na prawosławie zaczęli masowo przechodzić na obrządek łaciński. Bł. ks. Ignacy wyrażał radość i wdzięczność Bogu za tę łaskę. 

Biskup lubelski Franciszek Jaczewski zdecydował się wtedy natychmiast stanąć przy udręczonych wiernych byłej diecezji chełmskiej. W maju 1905 roku rozpoczął pierwszą po czterdziestu latach wizytację duszpasterską tych terenów. Błogosławiony ks. Ignacy, jako znany i wypróbowany pasterz unitów, został poproszony o towarzyszenie biskupowi. Podczas wizytacji pomagał biskupowi Jaczewskiemu: głosił kazania, katechizował, odprawiał nabożeństwa. Organizował przygotowania na przyjazd biskupa. Jego obecność oraz uświadamianie unitów o możliwości przechodzenia na obrządek łaciński nie uszły uwadze agentów policji obserwujących przebieg wizytacji. Ks. Ignacy podał liczbę około 150 tysięcy unitów, którzy po 1905 roku skorzystali z możliwości przyjęcia obrządku łacińskiego. 

Pomoc unitom i misjonarzom unickim to kolejne świadectwo oddania Kościołowi bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego, który głosił Ewangelię, sprawował sakramenty, nie zważając na cenę, którą mógł zapłacić. Polecenie Chrystusa Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego cenił bardziej niż własne życie.

  1. M. Klara Bielecka
Dobrą książkę i gazetę należy rozgłaszać
i szerzyć tak, aby się dostały w każdą rękę
i zbawienny wpływ wywarły.
Bł. ks. Ignacy Kłopotowski

Styczeń 2025

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski, będąc tak blisko ludzi biednych, szybko spostrzegł, że z ubóstwem materialnym zrośnięta jest bieda moralna i niski poziom wiedzy religijnej. A miał w sobie głęboko wyryte słowa Chrystusa: Idźcie i nauczajcie…, głoście Ewangelię…. Rozważając ówczesną sytuację narodu polskiego, stwierdził, że nauczanie z ambony nie jest wystarczające. Postanowił więc, że trzeba dać ludziom do ręki religijną gazetę i książkę, które wzbogacą ich wiedzę o Bogu i pomogą żyć według Ewangelii.

 

Apostolstwo słowem drukowanym

Bóg, z którym bł. ks. Ignacy miał tak głębokie relacje, natchnął go, że to właśnie  on ma ludziom dać drukowane słowo Boże. Jako człowiek wykształcony i o dużych zdolnościach organizacyjnych zaczął pisać i wydawać małe książeczki katechizujące ludzi, bowiem na gazetę katolicką władze rosyjskie początkowo nie wyraziły zgody. Rozpoczął od broszurki Nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, a po niej wydał cały szereg religijnych książeczek.

Rozpowszechnił wśród ludzi tysiące takich broszur, jak: Wytrwaj w dobrym, Jak odmawiać różaniec, Czym jest spowiedź, Jak spowiedź uświęca, O słuchaniu Mszy świętej, Bądź dzieckiem Maryi, Co czyni pijaństwo i litania o uproszenie wstrzemięźliwości, O chlebie św. Antoniego, O częstej Komunii świętej, O Matce Boskiej Nieustającej Pomocy, Droga do szczęścia, Rachunek sumienia do dobrej spowiedzi, a dla dzieci Tak gotuj się do pierwszej Komunii świętej i wiele innych. Drukował też i rozpowszechniał broszury o życiu różnych świętych.

W broszurce O słuchaniu Mszy świętej bł. ks. Ignacy napisał: O czytelniku kochany! Gdyby ci ktoś oznajmił, że niedaleko swego mieszkania znajdziesz kopalnię złota i że możesz tam chodzić po nie codziennie i brać tyle, ile udźwignąć zdołasz w ciągu pół godziny, jakaż by to była radość dla ciebie. A oto Król Niebieski ukazuje nam cenniejszą kopalnię złota. Zawiera ona nie ziemski kruszec, ale dobro niebieskie i wieczne, łaskę Bożą, nieskończone zasługi odkupienia. Tym skarbem nieocenionym to Przenajświętsza Ofiara Mszy Świętej.

A w dalszej części książeczki uczył właściwego przeżywania Eucharystii.

Broszurka Wytrwaj w dobrym zawierała naukę o sensie życia i przemijalności czasu. Rozpoczynała się zdaniem:  PAMIĘTAJ, PO CO ŻYJESZ NA ŚWIECIE

Przede wszystkim często rozważaj, kto cię stworzył. Pan Bóg cię stworzył, a stworzył dla siebie, abyś Go znał, kochał, Jemu służył, a za to życie wieczne otrzymał.
Pamiętaj, że Pan Bóg chce, abyś Go sam sobie dobrowolnie wybrał i sam się Jemu oddał (…). Uczyniłeś to na chrzcie świętym. Rozważ, dla kogo żyjesz.
Stwarzając cię, Pan Bóg wyznaczył pewien czas, w którym żyjąc na ziemi, masz spełnić swój cel (…).
Często rozważaj, jak drogi jest czas (…).
Cała umiejętność życia naszego na tym polega, aby nasz czas – każdą godzinę, każdy dzień, miesiąc, rok cały i całe życie poświęcić i oddać Bogu, który nam je dał.
Kto tak żyje, ten dobrowolnie Bogu się oddaje, tego Bóg nagrodzi na ziemi swą łaską, a w niebie – chwałą.
Często, bardzo często rozważaj, że wcześniej czy później skończy ci się czas. Umrzesz i pójdziesz na sąd Boży zdać ścisły rachunek z czasu.
Za dobre użycie czasu, to jest za życie dla Boga, czeka cię niebo; a przeciwnie – piekło (…). Rozważ to dobrze!

Każda wydana przez ks. Ignacego książeczka wychowywała do chrześcijańskiego życia.

 

Prasa narzędziem szerzenia Bożego słowa

Po ogłoszeniu edyktu tolerancyjnego przez cara Mikołaja II bł. ks. Ignacy  ponowił starania o wydawanie katolickich czasopism i taką zgodę otrzymał. Już w grudniu 1905 roku rozpoczął wydawanie tygodnika Posiew [słowa Bożego], a następnie dziennika Polak-Katolik. Wiele sił i serca włożył w organizację drukarni i całego wydawnictwa. Czynił to wszystko po to, aby Bóg był bardziej znany i bardziej kochany, aby ludziom przybliżyć prawdę, szczęście, pokój.

W pierwszym numerze tygodnika Posiew[słowa Bożego] bł. ks. Ignacy bardzo serdecznie przywitał wszystkich czytelników i zaprosił ich do współpracy:

Witam was, czytelnicy kochani. Wchodzę do domu waszego i chcę z wami stale przebywać. Zamierzam poznać wszystkie potrzeby wasze, z wami o nich rozmawiać i wspólnie im zaradzać. Chcę być waszym przyjacielem i powiernikiem. Czytelnicy! niespodziewanie przybywam do was. Co mam, to wam nieprzygotowany daję. Daję wam serce, pełne dla was miłości i chęci poświęcenia. Powoli znajdziecie w tym pisemku ukochanym wszystko, czego zażądacie. Pragnę najwięcej tego, abyście wy sami ze sobą mogli tu, na szpaltach „Posiewu” porozumieć się, siać ziarno miłości bratniej i miłości Bożej, aby wydało ono stokrotny plon pięknych i szlachetnych czynów.

Od początku pragnął uaktywnić czytelników, aby razem z nim katechizowali, aby swoim życiem odpowiadali na usłyszane słowo Boże zawarte w tygodniku. Pierwszy numer był upominkiem gwiazdkowym dla Polaków. Bł. ks. Ignacy na łamach Posiewu i dziennika Polak-Katolik przekazywał podstawowe prawdy wiary niezbędne dla rozwoju życia Bożego w każdym ochrzczonym. Pragnął poprzez katechezę dokonać w narodzie wewnętrznej przemiany, odrodzenia. Wychowywał ludzi do życia wiarą, do życia moralnego według przykazań Bożych i kościelnych, zespalał naród w jedno z Bogiem i między sobą.

Biuro redakcyjne stało się drugą amboną, z której bł. ks. Ignacy kierował do wszystkich stanów zachętę do wspólnych wysiłków dla chwały Bożej i na pożytek Ojczyzny. Apelował, aby czytelnicy swoje życie uformowali zgodnie z wyznawaną wiarą i przez swoją pobożność i świadectwo życia krzewili tę wiarę w najbliższym środowisku. Już w pierwszym numerze zaznaczył, że pragnie, aby słowo Posiewu nie tylko było przeczytane, ale wprowadzone w czyn.

Błogosławionemu ks. Ignacemu zależało na wzroście życia Bożego w każdym człowieku. Pragnął przez kierowane do nich słowa poszerzyć ich wiadomości religijne, przekazać podstawowe prawdy wiary, aby opierając się na nich, podnieśli swój poziom moralny, żyli w łączności z Bogiem i Kościołem. Celem pism było również krzewienie oświaty i podawanie prawdziwych informacji z życia Kościoła i społeczeństwa.

Warszawa nowym miejscem apostolstwa słowem drukowanym

W roku 1908 podjął ogromny trud przeniesienia drukarni i całego wydawnictwa z Lublina do Warszawy. Szedł za Bożym natchnieniem, że w Warszawie, położonej w centrum kraju, będą korzystniejsze warunki do oddziaływania na cały polski naród. Poszerzył apostolstwo słowem drukowanym o nowe pisma: miesięcznik Kółko Różańcowe, tygodnik Anioł Stróż, wznowił Przegląd Katolicki, a od 1927 roku wydawał dla księży Głos Kapłański.

Kółko Różańcowe kierowane było głównie do członków bractw różańcowych, do czcicieli Matki Bożej, do moderatorów Żywego Różańca. Bł. ks. Ignacy, wierząc w moc modlitwy różańcowej, usiłował rozpowszechnić tę modlitwę wśród Polaków i uformować ich do właściwego jej rozważania i odmawiania.

W roku 1925 nuncjusz apostolski abp Laurenco Lauri napisał do bł. ks. Ignacego w imieniu Ojca Świętego Piusa XI następujące słowa: Prawdziwie kapłański duch Cię ożywia, skoro z miłości ku Ojcu Świętemu wszystkie siły Jego służbie poświęcasz. Przesyłam serdeczne gratulacje Tobie i wszystkim czcigodnym kapłanom, którzy wspierają Cię w Twej żmudnej pracy. (…) Świadomi ducha czasu, przez wydawnictwa Wasze krzewicie wiarę w sercach wiernych, odpieracie fałsz i błędy, bronicie należnych praw Kościoła.

Błogosławiony ks. Ignacy kontynuował też katechizację ludzi poprzez rozpowszechnianie broszur. Napisał kiedyś artykuł zatytułowany Książka przyjacielem. Czytamy w nim między innymi:

„Powiedz mi, z kim przestajesz, ja ci powiem, kim jesteś” – mówi przysłowie. Tak samo poznać można człowieka i z książek, które czyta, ponieważ i książki, zarówno jak ludzie służą nam za towarzystwo. Jak spośród ludzi najlepszych powinniśmy wybierać na towarzyszy, tak samo czynić powinniśmy i z książkami. Dobra książka słusznie może być nazwana najlepszym przyjacielem. Najcierpliwszy to i najpogodniejszy towarzysz. W czasach zgryzot i nieszczęścia nie odwraca się od nas, ale przyjmuje zawsze z serdecznością: ucząc nas w młodości, wspierając w wieku dojrzałym, wzmacniając i pocieszając, gdy się zestarzejemy. Dobre książki są skarbnicami dobrych słów i złotych myśli; gdy te w pamięci pielęgnujemy i ukochamy, wtedy stają się one naszymi stałymi towarzyszkami i pocieszycielkami.

W 1920 roku bł. ks. Ignacy Kłopotowski założył nowe zgromadzenie – Siostry Loretanki, aby razem z nim przez słowo drukowane objęło nauczaniem naród polski. Siostry Loretanki dzisiaj mają nie tylko drukarnię i wydawnictwo w Polsce, ale również we Włoszech, Rumunii i na Ukrainie. Przejmując od swego Założyciela żarliwość apostolską, czynią wysiłki, aby Bóg był ludziom bardziej znany i aby Bóg był przez ludzi bardziej kochany.

M. Klara Bielecka

Niechaj każdy z nas zajrzy do swego sumienia
i osądzi, jakim jest wyznawcą prawdziwej wiary i czy wiara jego ma wpływ na życie i czyny.
Bł. ks. Ignacy Kłopotowski

Luty 2025

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski przez całe życie był wdzięczny Bogu za łaskę powołania do życia kapłańskiego, kochał Kościół i troszczył się o jego rozwój. Zabiegał, aby ludzie włączeni do Kościoła przez chrzest, pogłębiali swoją żywą relację z Jezusem i tworzyli jedną wspólnotę wyznawców Chrystusa. 

 

W Polsce w czasie jego posługi kapłańskiej odłączyły się od Kościoła Chrystusowego dwie grupy ludzi, którzy usiłowali na ludzki sposób, bez jedności z Papieżem, kształtować duchowość wiernych i czcić Boga. Ks. Franciszek Hodur w 1897 roku dał początek polskiemu ruchowi religijno-społecznemu w Ameryce w postaci Polskiego Reformowanego Kościoła Narodowego, który zdecydował się całkowicie zerwać więzy jurysdykcyjne z Watykanem i jego hierarchią. Natomiast w pierwszych latach XX wieku odmówili posłuszeństwa Papieżowi mariawici, na czele z s. Franciszką Kozłowską i ks. Janem Kowalskim. Watykan w 1903 roku nie uznał objawień Franciszki Kozłowskiej za przejaw Bożego działania, ale za złudzenia ludzkie i zlecił rozwiązanie tej organizacji religijnej. Jednak pomimo tak jasnej decyzji część kapłanów zauroczonych pseudo-objawieniami Franciszki Kozłowskiej, idąc za emocjami, pociągnęła swoich parafian, odrywając się od Kościoła rzymskokatolickiego.

Ks. Ignacy przeżył wstrząs po oderwaniu się mariawitów od Kościoła rzymskokatolickiego, a był on tym boleśniejszy, że sam u początków tego ruchu był członkiem i przełożonym wspólnoty kapłanów w Lublinie, która wówczas wspaniale rozwijała się w duchu Bożym. Tak uzewnętrznił swój ból na łamach prasy: Ale dziś piszę do Was nie atramentem, lecz łzami – i wolałbym milczeć i ból w sercu ukryty trzymać. Lecz trzeba spełnić – co każe sumienie. (…) Chciałem ukryć przed Wami, Czytelnicy, tę ranę, która dokucza nam wszystkim, bo sądziłem, że się rychło zagoi. Lecz ona coraz bardziej się jątrzy. Oto kilkunastu kapłanów zapomniało o przysiędze, złożonej Biskupom przy wyświęceniu na posłuszeństwo, zbuntowali się sami i łatwowiernych pod pozorem prawdziwej pobożności pociągnęli za sobą. (…) O objawieniach zwykle sądzi Kościół święty i rozstrzyga, czy pochodzą one od Pana Boga, czy są tylko zwykłym złudzeniem, jakim czasem ulegają osoby pobożne.

Po oderwaniu się tej grupy wiernych od Kościoła i trwaniu w uporze nieposłuszeństwa decyzjom Stolicy Apostolskiej, wówczas papieża Piusa X, bł. ks. Ignacy na wszystkie możliwe sposoby usiłował uświadamiać Polaków i chronić ich przed fałszywą nauką. Wygłaszał wiele kazań i na łamach prasy prowadził długie rozważania, wyjaśniając wiernym, czym jest sekta i herezja. Jak apostoł św. Paweł już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa pisał do Galatów: Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy sieja wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię Chrystusową (Gal 1,7), tak i ks. Ignacy nawołując do wiernego trwania przy nauce przekazywanej od wieków w Kościele napisał: Strzeżmy się fałszywych nauczycieli, a słowo Boże, które nam Kościół katolicki podaje, przyjmujmy jako jedyną prawdę Bożą, której nasza dusza i serce potrzebuje, jako światła dla siebie w drodze do żywota wiecznego w niebie.

Ostrzegał czytelników przed angażowaniem się w ruch mariawitów. Wyjaśniał, że ruch ten przerodził się w herezję, ponieważ okazał nieposłuszeństwo wobec Papieża i oderwał się od Kościoła. Motywował swoje stanowisko zdaniem św. Ambrożego: Gdzie Piotr – tam Kościół.

Ostro i stanowczo wypowiadał się również przeciwko polskiemu narodowemu kościołowi. Napisał: Sekta Hodura bałamuci ludzi nazwą kościoła „narodowego”. Chce dać Polsce kościół narodowy polski. Powinni jednak najpierw dać Polsce Boga polskiego. Bóg jest jeden i dla wszystkich ludzi, a wiara prawdziwa może być tylko ta, która tego jednego Boga czci.

Kościół ogołocony z charakteru nadprzyrodzonego, założony przez ludzi, nie może być Kościołem Chrystusowym. Po odejściu tych grup od Kościoła rzymskokatolickiego, bł. ks. Ignacy Kłopotowski coraz częściej podkreślał, że jest jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Pisał: A stąd mamy, Czytelnicy, dla siebie przestrogę, że tylko w Kościele katolickim, w którym rządzi wiecznie żyjący w osobie Papieża Piotr, jako w łodzi Piotrowej, która Kościół katolicki oznaczała, znajdujemy Słowo Boże, a w nim prawdy Boże.

Błogosławiony ks. Ignacy w tej trudnej sytuacji sięgał jak zwykle po niezawodny środek, jakim jest modlitwa. Do modlitwy w intencji Ojczyzny i Kościoła mobilizował wiernych. Wierzył mocno w zwycięstwo dobra. Wyjaśniał Polakom, że cierpienie jest nieodłączne od Kościoła, ponieważ było ono udziałem Chrystusa. Cierpienie oczyszcza i doprowadza do zbawienia. Prawda może cierpieć, ale nigdy nie umiera. Te cierpienia, które Kościół katolicki przechodzi, które spadają na jego wiernych i pobożnych wyznawców, są drogą królewską do nieba, gdzie one się zamienią w szczęście wieczne, jakiego świat nie zna i dać nie może – tłumaczył Błogosławiony.

Ekumenizm i duch misyjny
Krytyczne podejście bł. ks. Ignacego do mariawitów i tworzącego się kościoła narodowego nie wykluczało ducha ekumenizmu, którym się odznaczał. Otwarty był na inne Kościoły chrześcijańskie i w wiernych kształtował ducha ekumenizmu. Odważnie wkraczał w trwające nieporozumienia między wyznawcami religii katolickiej i prawosławnej i uczył poszanowania innych przekonań religijnych. Przede wszystkim apelował do katolików, aby zachowując wiernie swoją wiarę, byli tolerancyjni dla innych, aby świecili przykładem i szerzyli zasadę miłości chrześcijańskiej.
Budził również wśród wiernych ducha misyjnego i odpowiedzialność za misje. Informował o działającej wówczas misyjnej Sodalicji św. Piotra Klawera. Zachęcał Polaków do prenumeraty misyjnego czasopisma „Echo z Afryki” i do współdziałania z tym stowarzyszeniem. Zapoznawał z działalnością niektórych misjonarzy, jak np.: ks. J. Duttona, o. J. Beyzyma – opiekuna trędowatych na Madagaskarze. Podkreślał ich ofiarną pracę na misjach. Prosił czytelników o modlitwy i ofiary na rzecz misji.
Jego czasopisma w tamtych czasach były źródłem cennych informacji. Polacy mogli dowiedzieć się z nich o ważniejszych uroczystościach kościelnych w kraju i za granicą: np. o Kongresie Eucharystycznym, uroczystości Krzyża świętego w Lublinie, uzdrowieniach w Lourdes, koronacji obrazu Matki Bożej w Częstochowie, wyświęceniu Polaka na biskupa w Chicago, konsekracji bp. Sapiehy przez Ojca świętego, śmierci metropolity warszawskiego abp. Wincentego Chościaka Popiela, beatyfikacji Teresy z Lisieux, uwolnieniu abp. Jana Cieplaka z więzienia moskiewskiego czy o śmierci Prymasa Polski, kardynała Edmunda Dalbora.
W roku 1925 pojawiło się w jego czasopismach wiele artykułów na temat Roku Jubileuszowego, polskiej pielgrzymki do Rzymu oraz konkordatu między Stolicą Apostolską a rządem Polski. Ks. Ignacy wydał też broszurkę Jubileuszka, w której wyjaśniał Polakom, czym jest jubileusz i jak go należy przeżywać, aby uzyskać jak najwięcej łaski Bożej. W czasopismach i broszurach przybliżał historię Watykanu, Domku Loretańskiego, Jasnej Góry i innych sanktuariów.
Artykuły z życia Kościoła były często zamieszczane na pierwszej stronie pism, aby w ten sposób budzić w czytelnikach świadomość przynależności do Kościoła i odpowiedzialności za jego losy.

Błogosławiony ks. Ignacy poruszał również problem powołania zakonnego i kapłańskiego. Wyjaśniał, że istotą powołania jest indywidualne wezwanie przez Boga. To Bóg pierwszy zwraca się do człowieka po imieniu, a człowiek winien na to wezwanie odpowiedzieć. Napisał: Pan Jezus sam sobie sługi wybiera. Wybiera uczonych i prostych, wybiera w wieku starszym i młodszym, wybiera bez względu na to, czy jest w domu rodzinnym potrzebnym czy nie, czy rodzice mają więcej dzieci, czy tylko jedno, bo Bóg do tych, których stworzył i łaską swoją uświęcił, ma najpierwsze i najwyższe prawo.

Zwracał się do młodzieży, aby otwierała się na głos Boży, a jeśli usłyszy wezwanie, by ochotnie poszła za Chrystusem. Wszystkich proboszczów uczulał na zainteresowanie się młodzieżą wykazującą powołanie kapłańskie i zakonne oraz na otoczenie opieką wszystkich kleryków przebywających u rodziny na wakacjach.

W obecnych czasach, w których dominującą rolę odgrywają media laickie, antychrześcijańskie i antykościelne, jest coraz mniej odważnej młodzieży, która odpowiada pozytywnie na wezwanie do życia zakonnego i kapłańskiego. Niech podczas dzisiejszej liturgii popłyną z naszych serc prośby o nowych robotników w Bożym Kościele.

 M. Klara Bielecka

Człowiek modlitwy
Bez modlitwy nie doczekasz się w życiu prawdziwych owoców swojej pracy.
– bł. ks. Ignacy Kłopotowski –

Najbardziej pożądana cnota, jakiej niestety niezmiernie brak odczuwamy w codziennym życiu, to odwaga do rozpoczęcia modlitwy. (…) Dusza skłonna do modlitwy zwycięży wszystkie bóle, przykrości, wszystkie, chociażby najtwardsze, krzyże (…). Środkiem do zwyciężenia samego siebie, słodkie narzędzie do zabicia w sobie miłości własnej – jest święta praktyka modlitwy. (…) Kwadrans wewnętrznej rozmowy z Jezusem sowicie wynagradza cierpienia, oschłość, przeróżne przykrości życia codziennego.

 

Modlitwa w życiu bł. ks. Ignacego

 

Chociaż bł. ks. Ignacy Kłopotowski był człowiekiem niezmiernie pracowitym, bardzo twórczym, aktywnym i kreatywnym, to wszyscy zgodnie wspominają, że jednocześnie sprawy życia duchowego traktował niezwykle poważnie. W modlitwie szukał światła do swojej pracy, uczył modlitwy i przekonywał każdego wiernego: Bez modlitwy nie doczekasz się w życiu prawdziwych owoców swojej pracy.

 

Błogosławiony ks. Ignacy stawiał w centrum swego życia Mszę świętą. Był prekursorem Soboru Watykańskiego II w określeniu wagi Eucharystii. Napisał: Sakrament Ołtarza jest w moich oczach centrum życia chrześcijańskiego; jakże on opromienia całe życie, wszystkie skłonności i wszystkie sprawy nasze.

 

Ze wspomnień sióstr z Warszawy wiemy, że do Mszy świętej Ojciec Założyciel przystępował z wielkim skupieniem i wewnętrzną  radością. Codziennie wcześnie rano, jeszcze przed Mszą świętą czy posługą w konfesjonale, odprawiał rozmyślanie. Często wieczorem brał klucze od kościoła i wychodził, aby adorować Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie. Siostry mieszkające w Loretto wspominały, że nie zawsze prosił siostry o klucze do kaplicy, która była głębiej w lesie, gdzie obecnie są Dróżki Różańcowe, ale szedł i klęczał przed kaplicą. Ściany budynku nie przeszkadzały mu w łączności z Jezusem przebywającym w tabernakulum.

 

Ojciec Założyciel był człowiekiem małomównym i skrytym, szczególnie w sprawach własnego życia wewnętrznego. Jednak jego słowa wypowiedziane i napisane o modlitwie i jego trwanie na kolanach przed Bogiem są najlepszym świadectwem jego rozmodlenia. Pozostawił trochę własnych modlitw, a między innymi napisał: Wieczny Boże! Daj mi dobrze zrozumieć, że zbawienie moje zależy od modlitwy i proszenia  o łaski. (…) Błagam Cię, Boże, w Imię Jezusa, daj mi wielki żal za grzechy,  wytrwanie w łasce Twojej świętej, śmierć szczęśliwą, niebo, a nade wszystko daj mi dar nad dary – miłość Twoją świętą i doskonałe zgadzanie się z wolą Twoją. (…) O Maryjo! Modlitwy Twoje otrzymują wszystko, co zechcesz. (…) Usilnością  przeto moją będę miłować Ciebie, Panie, jakoś Ty mnie umiłował.

 

Zwracając się do czytelników, w jednej z broszurek napisał: O jakże błogosławiłbym Pana, gdybym udzielając ci mojej tajemnicy, nauczył cię lepiej się modlić! Tajemnica moja w jednym zawiera się słowie: PRZENAJŚWIĘTSZY  SAKRAMENT. On nauczy cię dobrze się modlić.

 

Pod koniec swego życia dał świadectwo, że nigdy nie opuścił modlitwy brewiarzowej i codziennie odmawiał różaniec. Z modlitwą różańcową nie rozstawał się, idąc do pracy czy będąc w podróży. W Loretto przechadzał się alejkami z różańcem w ręku. Siostra Gabriela posługująca mu na plebani zauważała, że w chwilach trudnych, gdy musiał podejmować nieraz bolesne decyzje, chodził po pokoju szybkim krokiem i odmawiał różaniec. Zapisał też takie słowa: Zespolę się z Tobą, Panie, jeżeli wstępować będę w ślady Twoje; i Z TOBĄ UCZYNIĘ Z  SIEBIE  OFIARĘ  DLA  CIEBIE, jeżeli ze św. Pawłem radować się będę w utrapieniach moich.

 

Łączył się w różnych momentach z Bogiem, wiele razy w ciągu dnia przyjmował komunię duchową.

 

Formacja sióstr loretanek do modlitwy

 

Do ciągłej modlitwy oraz skupieniu na Bogu wychowywał siostry loretanki. Zachęcał je: Módlcie się dużo, by w duszy mieć Boga, by zawsze myśleć o Bogu. Siostry wspominają, że Ojciec Założyciel często mówił o modlitwie, czym ona jest i jaka być powinna. Mówił o modlitwie nie tylko tej, dla której specjalny poświęca się czas, ale także o pamięci i łączeniu się z Bogiem w każdej chwili i przy każdej pracy. Chodziło mu o nieustanne miejsce dla Boga w sercu sióstr, o stałe pilnowanie własnych myśli, wypowiadanych słów. Formował siostry do ewangelicznych postaw po skończonej liturgii, do dobroci serca, życzliwości i promieniowania Chrystusem, dla którego zrobiły siostry miejsce podczas przyjęcia Komunii świętej. Mówił, że życie loretanki ma być rozciągniętą modlitwą na każdą chwilę dnia, aby zachować myślenie, ocenianie i podejmować decyzje w duchu Jezusa. Siostry mocno zapamiętały słowa Ojca, że bardziej powinno się dbać o życie wewnętrzne, niż o troski zewnętrzne.

 

Każdej siostrze, która przychodziła do Zgromadzenia, wręczał różaniec. Powtarzał też: Ochotnie zrzekłaś się złudnych rozkoszy tego świata, ABYŚ  SIĘ  MODLIŁA  SERCEM  MIŁOŚCIĄ  WRZĄCYM.

 

Ks. Ignacy zostawił nam piękny przykład osobistej modlitwy – zaświadczyła s. Anna.

 

Wartość modlitwy w nauczaniu bł. ks. Ignacego

 

Bł. ks. Ignacy czynił wiele, aby ludzi nauczyć modlitwy i przekonać ich o wielkiej wartości modlitwy. Uczył modlitwy od ołtarza, z ambony, poprzez wydawane broszurki. Zachęcał: Myśl często o Bogu, który wszędzie patrzy na ciebie i zna twe wszystkie tajniki – lepiej od ciebie samego. (…) Módl się szczerze i serdecznie, rano i wieczorem, codziennie, bo kto się modli, ten zbawiony będzie. (…) Skoro się ze snu przebudzisz, zaraz przeżegnaj się pobożnie. Tym sobie przypomnisz, że Zbawiciel najdroższy umarł za ciebie na krzyżu, by cię wskrzesić do życia łaski. (…) Układając się do snu, zrób krzyż na czole, ustach i sercu, a sen swój ofiaruj Bogu.

 

Ks. Kłopotowski wydał wiele broszur, które stanowiły pomoc do modlitwy, podawał różne sposoby modlitwy, ale przede wszystkim uczył modlitwy spontanicznej i ufnej, uczył osobowej relacji i rozmowy z Bogiem. Napisał: Modlitwą zdołacie dotrzeć do najgłębszych skarbów miłosierdzia Bożego. Tak „proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie, kołaczcie, a będzie wam otworzone”. (…) Nie otrzymałeś, widocznie żeś nie prosił; nie znalazłeś, boś nie szukał; nie otworzono ci, na pewno nie pukałeś. (…) Wobec tego, czyż możemy się lękać odmowy, zwłaszcza gdy się modlimy o zbawienie dusz? Mówmy z ufnością: Panie, mam Twoje słowo i na nim się opieram, albowiem niebo i ziemia przeminą, a słowo Twoje zawsze będzie w sile. Ja nie prośbę moją do Ciebie zanoszę, lecz raczej przypominam Ci Twoje obietnice, choćbyś pragnął, o Boże, zatrzymać łaskę, o którą błagam, ona się wyrwie z Twoich rąk i przejdzie do moich.

 

Ks. Ignacy wiedział, że wiele ludzi nie czuje smaku modlitwy, bo się nie modli, bo nie ma potrzeby czy odwagi wejść na drogę modlitwy, stąd jego pouczenia: Tak, zaklinam cię, miej odwagę modlić się bez względu na to, co cię spotyka. Musisz się przyzwyczaić do zatapiania się w modlitwie w czasie pokusy, w chwilach niepokoju duszy. Bez modlitwy nie doczekasz się w życiu prawdziwych owoców z twojej nawet wytężonej pracy; wcześniej czy później, wbrew twojej chęci, życie cię przekona, że na tym świecie nie pozostaje ci nic innego, jak tylko modlić się i cierpieć; modlić się i przebaczać: modlić się i umierać!

 

Przekonując ludzi, że modlitwa jest najlepszym środkiem do nawrócenia błądzącego grzesznika, uzdrowieniem wszelkich zranień, napisał: Nie ma nad modlitwę  potężniejszego środka, gdy chodzi o nawrócenie zbłąkanej duszy. Modlitwa wewnętrzna pełna ciepła i zapału ściąga miłosierdzie Boże na dusze grzesznika, o której nawrócenie prosisz Pana Boga.

 

Ks. Kłopotowski bardzo zalecał również modlitwę w chwilach pomyślnych i radosnych. Motywował to w następujący sposób: Nie zawsze jesteśmy pogrążeni w smutku: każdy ma chwile pociechy i powodzenia; nic pilniejszego wówczas nad modlitwę – bez niej radość i wszelkie zadowolenie będzie bardzo niebezpieczne – napełnia bowiem pychą serce i syci miłość własną. Jeśli się dobrze modlisz w szczęściu i powodzeniu, palcem dotykasz własnej nicości, a łaska Boża ożywia twoją duszę, która stanie się posiadaczem prawdy, albowiem modlitwie tylko zawdzięczamy ducha prawdy.

 

Bardzo zachęcał, aby modlitwa towarzyszyła pracy. Nadaje ona wówczas sens wysiłkom i przyczynia się do uświęcenia człowieka poprzez to, co on czyni. Napisał: Odłączenie pracy od modlitwy sprawia, że obniża się ona do poziomu i wartości roboty wołu. Bez modlitwy – żadna łaska, bez łaski – żadna pomoc, żadna siła, żadne pocieszenie z nieba.

 

I na koniec jeszcze jedno stwierdzenie Błogosławionego: Gdy dusza modli się, nie ma dla niej za trudnej, niemożliwej rzeczy, której by dokonać, spełnić, przecierpieć nie była zdolną.

 

s. M. Klara Bielecka

Pamiętajmy o tym, by Serce Jezusowe nie skarżyło się na niewdzięczność naszą. Niech widząc naszą wdzięczność Serce Jezusa, miłujące nas, obdarza nas miłością Bożą i miłością bliźniego.
– bł. ks. Ignacy Kłopotowski –

Czerwiec to miesiąc w sposób szczególny poświęcony czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski podkreślał, że sama uroczystość Serca Pana Jezusa zawdzięcza swoje istnienie cudownym objawieniom Małgorzacie Marii Alacoque. Każdego roku przygotowywał wiernych do tej uroczystości, podając jej rys historyczny, jak też znaczenie teologiczne.

 

Serce Jezusa w Ewangelii

 

Błogosławiony ks. Ignacy często mówił o Sercu Jezusa, wyjaśniając poszczególne perykopy Ewangelii. Tłumaczył, że wszelkie cuda, które czynił Jezus, były owocem Jego miłującego Serca.

 

Trędowaty prosił Jezusa: Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Jezus okazał wówczas nieskończoną dobroć swego Serca i go uzdrowił. Błogosławiony dodał: Miłościwe Serce Boskiego Zbawiciela naszego, Pana Jezusa wesprze i wspomoże nas zawsze.

 

Innym razem przyprowadzono do Jezusa głuchoniemego. Ulitowało się Boskie Serce naszego najdroższego Zbawiciela – napisał ks. Ignacy – i uczynił cud, przywrócił mu upragniony słuch.

 

Dziesięciu trędowatych wyszło naprzeciw Jezusa: błagało o uzdrowienie, przedstawiając swe nieszczęście litościwemu Sercu Pana Jezusa. I Jezus ich uzdrowił, ale tylko jeden wrócił, by Mu podziękować. Błogosławiony ks. Ignacy przy interpretacji tego fragmentu zaznaczył, że każdy grzech jest trądem duszy. Warto, abyśmy w tym miejscu postawili sobie pytanie: Czy dziękujemy po spowiedzi za odpuszczenie grzechów? Pamiętajmy więc o tym, aby Serce Jezusowe, które otwarte jest dla każdego i gotowe wiele łask zesłać na nas, nie skarżyło się na niewdzięczność naszą – przypominał ks. Kłopotowski.

 

Wyjaśniając przypowieść o zabłąkanej owcy, czyli zagubionym grzesznym człowieku, mówił: Serce Boże dla grzeszników jest tak pełne miłości i dobroci, że zdaje się, zapomina niejako o ludziach dobrych, aby otoczyć swą łaską grzesznika i pociągnąć go na drogę cnoty i bojaźni Bożej.

 

Interpretując słowa ewangelisty, że Jezus zapłakał nad Jerozolimą, napisał: Serce Boskie Zbawiciela, kochającego ziemską ojczyznę swoją, bolało, znając jej przyszłość.

 

Serce Jezusa w nauczaniu bł. ks. Ignacego

 

Błogosławiony ks. Ignacy nauczał, że w Kościele od najdawniejszych czasów, aż po dzień dzisiejszy Jezus okazuje swoją miłość, swoje Serce człowiekowi podczas każdej Mszy świętej. Napisał tak: Najczulsze Serce Jezusa wynalazło ten cudowny sposób udzielania nam łask odkupienia. To kochające Serce skłania Jezusa, że codziennie zstępuje na ołtarze i pociesza nas na tym wygnaniu. To Serce miłosierne przynagla Go, aby się do nas zbliżył z tymi słowami: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (…). Ukochane dziecię Serca mojego, przyjdź na moją Ofiarę, a jeżeli jesteś słabe, Ja cię uleczę, przyodzieję cię szatą cnót świętych, wprowadzę cię do przybytku miłości mojej”.

 

I dalej bł. ks. Ignacy tłumaczył wiernym: Jeśli masz szczęście przystąpić do Komunii świętej, uprzytomnij sobie, że pijesz z ran Serca Jezusowego Jego Krew Przenajświętszą. Jakiż to cud!

 

Błogosławiony ks. Kłopotowski, pisząc o kapłaństwie, używał takiego sformułowania: Sakrament kapłaństwa jest jakby złotą czaszą, którą Kościół przykłada do boku Zbawiciela, aby z Serca Jezusowego naczerpać siły do pracy duszpasterskiej dla odradzania się ludzkości. Odpowiadając na pytanie: „A po co jeszcze są księża na świecie?”, napisał: Po to, aby dla dobra ludu używali tych wszystkich władz, które otrzymali przez sakramentalne włożenie rąk biskupa przy wyświęceniu, aby konsekrowali, święcili, rozgrzeszali i błogosławili, by byli kaznodziejami miłościwych zamiarów Bożych względem człowieka i przewodnikami ciepła, które płynie z Serca Zbawiciela. (…) Ręka, która codziennie kładzie Ciało Pańskie na patenę i podaje je wiernym do spożywania, musi być podobna do rąk Aniołów. Kapłan ma być czysty jak św. Jan Ewangelista, powinien kapłan w wiecznej Komunii spoczywać na Sercu Mistrza.

 

Innym razem, prosząc wszystkich o modlitwę za kapłanów, mówił: Gdy się modlimy do otwartego Serca naszego Boskiego Zbawiciela, polecajmy Mu gorąco naszych kapłanów, prośmy Go serdecznie, by pomnażał ich liczbę w miarę, jak mnoży się liczba Jego wyznawców, by nam dał kapłanów wedle Serca Swego – gorliwych, żarliwych o Jego chwałę i o zbawienie dusz naszych.

 

Kult Serca Pana Jezusa miał ścisły związek z kultem Najświętszego Sakramentu. Ojciec Założyciel zwracał uwagę na tabernakulum, gdzie stale mieszka Chrystus. Zachęcał do częstego nawiedzania Najświętszego Sakramentu. Określał Najświętszy Sakrament jako najdroższy i bezcenny skarb świata, najwyższy dowód miłości Zbawiciela. Napisał: Wielkie to dla nas szczęście, że Go mieć możemy pośród siebie; korzystajmy z czasu łaski (…), czcijmy miłość Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, a więc Serce Jego najsłodsze, to źródło i uosobienie miłości.

 

Miłujące nas Serce Jezusa jest argumentem do bezwzględnej miłości bliźniego. Błogosławiony wyjaśniał to tak: Mamy kochać bliźniego, dlatego że Bóg sam kocha bliźniego naszego; dał przykład, jak kochać bliźniego naszego; i że sam jest w bliźnim naszym, abyśmy w osobie bliźniego miłowali Jezusa samego. Ciężko obraża Serce Pana Jezusa ten, kto nie szanuje bliźniego. Należy pamiętać o tym, że Bóg dla zbawienia bliźniego narodził się, cierpiał i umarł. Bliźni ma wysoką wartość, bo go miłuje Bóg. Tę prawdę mamy wyczytać z Boskiego Serca. Serce człowieka nie może dorównać w miłości Sercu Boskiemu, ale ma się starać choć w części Go naśladować.

 

Zachęcając wiernych do modlitwy o pokorę, zalecał krótki akt: Jezu cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje podobne do Twego.

 

Za pogłębianie wiary i miłości do Jezusowego Serca ks. Kłopotowski otrzymał podziękowanie od czytelników.

 

Szerzenie kultu Serca Pana Jezusa

 

Błogosławiony ks. Ignacy nie tylko mówił o miłującym Sercu Jezusa, ale też wiele pisał na ten temat i tak szerzył kult Serca Jezusa na różne sposoby. Władze rosyjskie przeprowadziły w 1901 roku rewizję w mieszkaniu ks. Ignacego w Lublinie. Sporządzono raport, w którym odnotowano: Na koniec z liczby odebranych u ks. Kłopotowskiego podczas rewizji obrazków i rycin duchownej treści, zwracają na siebie uwagę: karta wpisowa do bractwa [Serca Jezusa], kartka z polskim tekstem wydanie bractwa „Serca Jezusa” dla rozpowszechnienia wśród narodu (polskiego).

 

W roku 1932, już po śmierci swego Założyciela, siostry loretanki wydały książeczkę przygotowaną przez bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego pt.: „Pójdźmy do Pana, nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa na miesiąc czerwiec”. Książeczka ta zawiera: Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa; Akt poświęcenia całego rodzaju ludzkiego Najsłodszemu Sercu Jezusowemu; Nowennę do Najświętszego Serca Jezusowego; Modlitwy poranne do Najświętszego Serca Jezusowego; Godzinki do Najświętszego Serca Pana Jezusa; Koronkę do Serca Pana Jezusa; Poświęcenie rodziny Najświętszemu Sercu Jezusowemu i wiele innych modlitw. Wszystkie te modlitwy są dowodem głębokiego kultu Serca Jezusowego.

 

Idąc za przykładem bł. ks. Ignacego, uczcijmy szczególnie w czerwcu Najświętsze Serce Pana Jezusa i w ten sposób odpowiedzmy na Jego miłość naszą miłością.

 

s. M. Klara Bielecka

Zamień wszystkie dolegliwości twoje w pieśń miłości i chwały! Potem, ofiarując siebie samego, będziesz miał udział w kapłaństwie Jezusa Chrystusa.
– bł. ks. Ignacy Kłopotowski –

5 lipca 1891 roku Ignacy Kłopotowski przyjął święcenia kapłańskie w katedrze lubelskiej z rak bp. Franciszka Jaczewskiego. Wiele lat później w jednym z artykułów zamieścił swoje wspomnienie i refleksje z tego dnia: Zostałem z łaski Bożej kapłanem. Cóż teraz będziesz robił? – zapytał mój przyjaciel (…). Będę spowiadał, głosił kazania, zresztą, co mi władza każe. Tak spełnisz wówczas swój obowiązek. Ale czym się wywdzięczysz Panu Bogu za tę wyjątkową wielką godność kapłańską, do której przez święcenia wyniesiony zostałeś?!

 

Całe życie bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego było wdzięcznością Bogu za ten szczególny dar, za powołanie kapłańskie. Jak sam powiedział, nie potrafił dać od razu odpowiedzi koledze, ale to pytanie nurtowało go przez całe życie i inspirowało do nowych aktów wdzięczności i miłości wobec Boga. W napisanej przez niego refleksji czytamy: Człowiek nie potrafi wynaleźć dzieła, które by choć w części wyraziło jego miłość i wdzięczność za wszystko, co dlań Bóg uczynił. Kto jednak błaga Boga: «Panie, co chcesz, abym czynił?», Bóg sam okaże mu swoją wolę, i to w sposób najczęściej bardzo prosty, lecz stanowczy. Wtedy, jeśli człowiek ulegnie woli Najwyższego (…), wszystko widzi możliwym i łatwym do spełnienia.

 

Zachwyt kapłaństwem

 

Bł. ks. Ignacy wspomina, że od dziecka lubił słuchać opowiadań swego ojca o historiach z życia kapłanów. Wiele razy przynaglał ojca do powtarzania niektórych opowiadań. W dzieciństwie, będąc z rodzicami w kościele, zwracał uwagę na każdy gest czyniony przez księdza. Zanotował takie wspomnienie: Zabrała mnie matka moja do kościoła i po raz pierwszy zobaczyłem księdza proboszcza idącego z dużym (jak wówczas używali kapłani) Brewiarzem pozakładanym różnokolorowymi wstążkami. Bodaj czy nie wtedy już błysnęła mi myśl, abym sam został kapłanem. (…) Po wstąpieniu do seminarium bardzo pragnąłem dostać zaraz Brewiarz. Lubię Brewiarz. Brewiarz jako podstawowa książka modlitwy służyła ks. Ignacemu każdego dnia. Starał się zgłębiać treść Psalmów, aby wielbić Boga i wchodzić z Nim w coraz głębsze relacje, aby stawać się kapłanem według Serca Jezusa.

 

Gorliwie przygotowywał się do kapłaństwa poprzez cztery lata nauki w Seminarium Duchownym w Lublinie, a potem przez cztery lata studiów teologii w Petersburgu. W czasie studiów wyjechał w 1889 roku ze swoim wujkiem księdzem Franciszkiem Dobrowolskim do Szwajcarii do Lucerny, gdzie po raz pierwszy w życiu spotkał się z kardynałem. Spotkanie z kard. Ledóchowskim przeżył głęboko. Wracał do tego przeżycia i opisał je, bo było ono silniejsze niż zachwyt nad pięknem krajobrazów szwajcarskich. Kardynał wstał i rzekł z budującym namaszczeniem: udzielę teraz Ks. Diakonowi błogosławieństwa (…). Pokornie poprosiłem o fotografię (…). Polecił młodemu księdzu Szwajcarowi podać sobie atrament i wypisał mi na swej fotografii: In Te, Domine, speravi, non confundar in aeternum [Tobie, Panie, zaufałem, nie zawiodę się na wieki]. 31/8-1889 Lucerna M. Car. Ledóchowski. Jakież te święte słowa przydały mi się potem w życiu w rozmaitych trudnościach, których nie brakowało.

 

Chrystus wzorem kapłaństwa

 

Po przyjęciu święceń prezbiteratu ks. Kłopotowski zatroskany był o głoszenie Ewangelii, aby ludziom nieść słowo Boga, i o pomoc potrzebującym, aby służyć Chrystusowi w ludziach. Sam przede wszystkim kontemplował Ewangelię, aby jak najdokładniej upodabniać się do Chrystusa, Najwyższego Kapłana. Potem w swoim miesięczniku „Głos Kapłański” napisał: Życie kapłana, na podobieństwo życia Boskiego Zbawiciela, jest życiem łączącym w sobie i pracę czynną, i kontemplację. (…) Przeto dla nauczania nas Pan Jezus dni całe spędzał na pracy, a noce na modlitwie. Życie kapłańskie powinno być zarazem i kontemplacyjne, i czynne; rozłączać tych dwu żywiołów nie można bez szkody i bez niebezpieczeństwa dla duszy.

 

Ks. Kłopotowski do końca swoich dni pozostał wierny tej zasadzie. Każdy dzień rozpoczynał modlitwą, rano o godz. 6.00 był przy ołtarzu lub w konfesjonale. Dnie wypełnione były wieloma czynnościami głoszenia Chrystusa słowem żywym, drukowanym, sprawowaniem sakramentów i posługą niesioną ubogim. Wieczory znów oddawał Bogu, często brał klucze od kościoła i szedł adorować Boga, który pozostał wśród nas w Najświętszym Sakramencie. Uczył się od Chrystusa pokory, rozumienia każdego człowieka i ofiarności. Mając na celu formację kapłanów, napisał: Posługiwanie pasterskie jest samo przez się szkołą doskonałości. Przede wszystkim dlatego, że życie w posługiwaniu pasterskim całe się zasadza na wyrzeczeniu się siebie samego. Pasterz ma tyle posług do spełnienia, ile ma dusz, którym z urzędu swego służyć powinien. (…) Słowem wszystkich powinien czujną pieczą otaczać. Żadnego nie godzi się zaniedbać, żadnego tym bardziej nie godzi się odepchnąć, ale wciąż trzeba czuwać, zawsze, w każdej porze i na wszelki sposób możliwy. Posługiwanie pasterskie jest najwyższą szkołą miłości; a miłość, jak jest doskonałością Boga, tak też stanowi doskonałość człowieka. (…) Od początku pasterskiego życia aż do końca, jedna jest, wciąż nagląca, pobudka, (…) a tą pobudką jest miłość.

 

Żarliwość w naśladowaniu Chrystusa

 

Wdzięczność za dar kapłaństwa przynaglała bł. ks. Ignacego do wpatrywania się w misję Chrystusa, jaką miał wobec Ojca, i w to, jaką cenę zapłacił za zbawienie człowieka. Adorował Chrystusa ukrzyżowanego i uczył się od Niego oddawania życia za ratowanie grzesznika. Swoje przemyślenia utrwalił na kartach „Głosu Kapłańskiego”, aby i innych kapłanów zachęcić do świętości: Jeśli weźmiemy pod uwagę, że zadanie kapłańskie tak blisko i tak żywo obchodzi Serce Mistrza, bo On wyłożył na nie bezcenny skarb swojej krwi, to czyż możemy nie rozumieć, nie widzieć, jakiej pracy olbrzymiej, jakich znojów i trudów domaga się od nas nasz zawód? Ach, (…) wystarczy okiem wierzącym spojrzeć na krzyż Zbawiciela wołający wymownie: przyjrzyjcie się, patrzcie, czy jest boleść podobna do tej, co Mnie przytłacza, wystarczy wsłuchać się (…) w to przedśmiertne Jego wołanie: pragnę, w którym grają wszystkie struny niepokoju i troski o owoce krwawej ofiary, a zrozumiemy jasno, jak pilnie mamy chodzić koło celów kapłaństwa, (…) jak dźwigać bez wytchnienia krzyż trudów − trudów ciężkich, znojnych, męczeńskich. (…) Potrzebna więc, Bracia, potrzebna jest praca w kapłaństwie. (…) Weź udział w trudach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa!

 

Ks. Ignacy rozumiał i pisał, że praca kapłańska nie ogranicza się do sprawowania Eucharystii, udzielania ludziom sakramentów świętych, troski o to, aby nie dać umrzeć nikomu bez sakramentów świętych, ale że ksiądz powinien być słońcem ruchomym swojej parafii, słońcem, źródłem ciepła i życia. Słowa Chrystusa: wy jesteście solą dla ziemi – odnosił przede wszystkim do kapłanów. Stąd jego wypowiedź: Praca pasterza powinna sięgnąć dalej i głębiej, powinien on, jak sól zdrowa, rozpuścić się w znoju gorącym i wsiąknąć całkowicie w niwę swojej parafii, powinien ściśle przeniknąć wszystkie jej zakątki i atomy; powinien rozejść się, rozlać po wszystkich jej arteriach (…); powinien − jeśli wolno tak powiedzieć − stać się jej moralną przyprawą.

 

Powrót do początków

 

Doznając wiele niezrozumienia, cierpienia, jak i czując własny słabnący organizm, ks. Kłopotowski nieustannie szukał bodźców do nowej gorliwości. Wpatrywał się w Jezusa, ale też sięgał do młodzieńczych zachwytów i zapału. Takim entuzjazmem usiłował również rozpalać innych braci w kapłaństwie. Napisał: Przypomnij sobie swe lata młodzieńcze, gdy się w tobie przejawiały oznaki powołania. Może cię wówczas szczególniejszym urokiem pociągały ku sobie wielkie przywileje stanu kapłańskiego, jego władza niezrównana odpuszczenia grzechów, jego moc nad Ciałem Chrystusowym, które kapłan sprowadza na ołtarz i w swym ręku piastuje, jego ciągłe obcowanie ze Zbawicielem i udział w uroczystych kościelnych nabożeństwach? I słusznie. Jakżeby to wszystko nie miało pociągać ku służbie Bożej, nie dodawać chęci do poświęcenia się Bogu! Ale czy godzi się zapominać, że życie kapłańskie nie składa się z samych tylko radosnych i wzniosłych porywów. (…) Przez sakramentalne święcenia kapłańskie sam Bóg Najwyższy wycisnął na duszy kapłana swoje znamię, ozdobił go swoją pieczęcią, uczynił go swym apostołem − posłańcem i upoważnił do szafowania i udzielania ludziom swoich łask i darów. (…) Kapłan, sługa tej religii, musi iść na samym przedzie i powinien nieść sztandar w naśladowaniu dziewiczego swego Mistrza, w naśladowaniu niepodzielnym i niepołowicznym, lecz bohaterskim. W bohaterstwie ofiary i zaparcia się samego siebie − bo ofiara, zaparcie się samego siebie i umartwienie są u kapłana rzeczą najbardziej kapłańską.

 

Bł. ks. Ignacy często powtarzał, że Kościół bardzo potrzebuje kapłanów pełnych Ducha Świętego, gotowych do poświęcenia, zapalonych gorliwością. Ale pamiętajmy, iż narody mają zazwyczaj takich kapłanów, na jakich zasługują. Dobry kapłan to dar wielki dobroci Bożej. Ks. Kłopotowski pamiętał o tym i dlatego często prosił o modlitwę za kapłanów: Módl się za wszystkich kapłanów… Modlitwą okażesz swą wdzięczność za pracę, jaką ponosi kapłan dla ciebie.

 

s. M. Klara Bielecka

Wdzięczny Bogu za dar kapłaństwa
Abyśmy z siebie ofiarę uczynili, to Bóg nam wszystkim dał jakoby święcenie kapłańskie.
– bł. ks. Ignacy Kłopotowski –

Wyraźnie zaznaczam, że chcę stać silnie przy Świętym Rzymsko-Katolickim Kościele i że orzeczenia władzy duchownej w rzeczach wiary i moralności przyjmuję i przyjmować będę z największą natychmiastową uległością – tak brzmi oświadczenie ks. Kłopotowskiego.

 

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski już w Lublinie postrzegany był jako kapłan o niezwykłej dobroci, gorliwości, kreatywności, dla którego liczyły się wyłącznie sprawy Boże. Był całkowicie oddany Kościołowi. Z szacunkiem i podziwem patrzyły na niego siostry zakonne, które zapraszał do współpracy przy otwieraniu dzieł charytatywnych. Przechodząc do Warszawy, miał już bogate doświadczenie na różnych płaszczyznach, ale szczególnie na drodze życia duchowego, o czym świadczy jego wypowiedź: Zostawiam Lublinowi siedemnaście lat kapłaństwa swego. (…) W zamian za to biorę ze sobą na pamiątkę ciężki krzyż najrozmaitszych cierpień, które w Lublinie przeszedłem. Krzyż ten cenię wysoko.

 

W nowej diecezji nie ustaje w konsekwentnej pracy nad własnym postępem duchowym oraz w krzewieniu wartości chrześcijańskich. Jego gorliwe, świątobliwe życie dostrzegają wkrótce biskupi, współbracia kapłani, siostry zakonne oraz osoby świeckie.

 

Błogosławiony ks. Ignacy w oczach hierarchów kościelnych

 

W dowód uznania i wdzięczności za żarliwość w pełnieniu misji kapłańskiej dostojnicy kościelni nadawali bł. ks. Ignacemu różne godności kościelne. Bp Augustyn Łosiński z Kielc, ceniąc jego zaangażowanie i ofiarność w upowszechnianiu nauki Chrystusowej wśród Polaków, mianował go w 1910 r. honorowym kanonikiem Kapituły Kieleckiej. W uznaniu nieprzeciętnych jego zasług Ojciec Święty Benedykt XV mianował go w 1919 r. swym prałatem domowym.

 

Aleksander kard. Kakowski w 1922 r., za wierną i przykładną posługę w archidiecezji, zaliczył go do grona kanoników gremialnych Kapituły Metropolitalnej Warszawskiej. W tym samym roku kard. Kakowski, zlecając mu wznowienie „Przeglądu Katolickiego”, napisał: Znając Twoje, Księże Redaktorze, umiłowanie sprawy katolickiej i Twoją żarliwą wieloletnią dla niej służbę, nie wątpię, że dołożysz wszelkich starań, aby piękną i poważną tradycję «Przeglądu Katolickiego» wskrzesić i zadaniom, jakie chwila obecna nakłada na pisma katolickie, należycie sprostać.

 

Nazwisko ks. Ignacego Kłopotowskiego, wraz z odnotowaniem jego wielkiego wkładu w życie archidiecezji, często powtarza się w osobistym pamiętniku kard. Kakowskiego. Eminencja korzystał również z sakramentu pokuty u bł. ks. Ignacego. Współbracia kapłani wielokrotnie wspominają, że Kardynał bardzo cenił ks. Kłopotowskiego, odnosił się do niego z wielkim szacunkiem, respektował jego inicjatywy i popierał jego prace.

 

Błogosławiony ks. Ignacy był też dobrze znany kolejno następującym po sobie nuncjuszom apostolskim w Polsce. Abp Achilles Ratii, jeszcze jako wizytator apostolski, patrzył z podziwem na jego zaangażowanie w przepiękne posłannictwo apostolstwa słowem drukowanym. W liście nuncjusza apostolskiego abp. Lorenzo Lauri z 1922 r. do Pietro kard. Gasparri znajdujemy między innymi następujące zdanie: Ten prałat [I. Kłopotowski], który jest dobrym kapłanem, jest jednym z niewielu, co dobrze rozumie miłość do Ojczyzny, a w 1925 r. w imieniu Ojca Świętego Piusa XI do ks. Ignacego napisał Nuncjusz: Prawdziwie kapłański duch cię ożywia, skoro z miłości ku Ojcu Świętemu wszystkie siły Jego służbie poświęcasz.

 

Ukazanie się nowego miesięcznika „Głos Kapłański”, poświęconego formacji kapłanów, było sprzyjającą okazją dla wielu biskupów do przesłania swoich opinii, gratulacji i błogosławieństwa.

 

Błogosławiony ks. Ignacy w opinii kapłanów

 

Wśród księży bł. ks. Ignacy Kłopotowski miał opinię gorliwego i świątobliwego kapłana. Ci, którzy go bliżej znali, bardzo go szanowali i cenili. Wyróżniał się on swoją duszpasterską pracą w całej Warszawie. Ks. Jan Podbielski zaświadczył: W opinii księży uchodził za człowieka bardzo zaangażowanego w sprawy Kościoła. (…) Zawsze z uwielbieniem o nim myślałem. (…) Niezawodny człowiek, w którym odczuwało się osobistą godność. (…) Kochał swe powołanie kapłańskie, pracę apostolską i charytatywną, którą wykonywał. Taką samą opinię podzielał ks. Antoni Ruran: Przez całe życie zachował piękną postawę. To był dobry, święty kapłan. Ta jego wielka pracowitość, wytrwała działalność wyróżniała go wśród kapłanów.

 

Kapłani współpracujący z nim dają piękne świadectwo o nim, wyznając: myśmy się na nim wzorowali, (…) szanowaliśmy go, bo nam wszystkim imponował swoją działalnością, (…) wyróżniał się wśród innych poświęceniem i podporządkowaniem swego życia w całości dobru sprawy Bożej. Ks. Remigiusz Dąbrowski stwierdza, że bywali księża małego ducha, którzy go unikali, ale wszyscy go cenili i szanowali, ponieważ był pełen poświęcenia dla Królestwa Bożego, gotów był życie oddać za Kościół. Ks. Stefan Ejsymont stwierdził, że dla bł. ks. Ignacego ważny był tylko Kościół Chrystusowy, sprawy Boże, zbawienie dusz ludzkich, ale i troska o tych, którzy są pozbawieni wszelkiej ludzkiej pomocy doczesnej.

 

Nie tylko dobroć, ale także głębia i moc ducha ks. Ignacego zauważane były w różnych chwilach jego posługi. Ks. Stanisław Mystkowski stwierdził, że w jego artykułach i kazaniach odczuwało się ogień nadprzyrodzonego zapału i Bożej mocy, a ks. Antoni Greta zaznaczył, że w jego pracy i całej postawie życiowej wyczuwało się zadowolenie z posiadanego daru kapłaństwa. Jedną z najpiękniejszych cnót ks. Kłopotowskiego – jak pisano w prasie po jego śmierci – była niewątpliwie gorąca miłość do Braci Kapłanów. Kochał ich gorąco – szczerze i życzliwie do nich się odnosił, pomagał im i bezinteresownie służył. Miłość jego potrafiła ogarnąć płomieniem swym najpierw Boga, a potem całą nędzę i potrzebę człowieka – dla Boga.

 

Wzór oddania ludowi Bożemu

 

Dla bł. ks. Ignacego problemy ludzi były pilnymi sprawami Kościoła, któremu on jako kapłan winien służyć. Zawsze był bardzo czujny i wrażliwy na aktualne problemy Kościoła, na potrzeby konkretnych ludzi – wyznał ks. Antoni Greta. (…) Był zawsze gotowy do podjęcia nowych prac, mających na celu Boga i dobro człowieka. Praca apostolska była główną treścią jego życia. Nigdy nie żalił się na zmęczenie i nie zniechęcał się pomimo trudności. Wyróżniał się wśród kapłanów ogromem swej pracy apostolskiej i charytatywnej. Był pasjonatem pionierskiej w owym czasie pracy związanej z szerzeniem prasy katolickiej walczącej o sprawy Kościoła. S. Gabriela Wojciechowska dodała: Ojciec cały oddany był Kościołowi. Był czujny na jego sprawy i zdolny dla niego do największych wyrzeczeń. Szerokie serce Ojca było zwłaszcza wrażliwe na niedolę biednych czy zaniedbanych moralnie, chorych i opuszczonych. Dla nich zawsze miał czas, pieniądze i gotowość pomocy.

 

Zainicjował, redagował i z wielkim poświęceniem wydawał w tysiącach egzemplarzy wiele tytułów pism i broszur o treści religijnej i patriotycznej. Ks. Stanisław Mystkowski stwierdził, że był kapłanem wybitnie śmiałym, odważnym, gdy trzeba było bronić Kościoła i polskiego ludu. Nie lękał się prześladowania ze strony rządu zaborczego. Chciał zwłaszcza przez pracę piśmienniczo-drukarską przyczynić się do tryumfu Kościoła Chrystusowego w ujarzmionej przez zaborców Ojczyźnie.(…) Ks. Prałat świecił nam przykładem całkowitego zaparcia się i poświęcenia w żmudnej i bezinteresownej pracy. Często dnie i noce spędzał przy biurku w redakcji lub przy maszynach drukarskich, lub ekspedycji pism, gdy zachodziła potrzeba. Dla niego nie było trudu, którego by nie podjął, gdy wiedział, że o sprawę Bożą chodzi.

 

Formacja sióstr loretanek do oddania się Kościołowi

 

Ojciec Założyciel, sam oddany do końca Kościołowi, chciał, by i siostry loretanki kochały Kościół i służyły mu z oddaniem. Pouczał: Najpilniejsze potrzeby Kościoła są potrzebami sióstr loretanek. Na ten temat wiele mówił siostrom, ale bardziej niż słowa przemawiał do sióstr żywy przykład Ojca. Widziałyśmy, że całe jego życie było świadectwem troski i czujności o sprawy Boże i potrzeby Kościoła. Mimo ogromnego przepracowania na twarzy Ojca widać było zjednoczenie z Bogiem, skupienie. Całe życie miał skierowane ku Bogu i Jego sprawom w Kościele – zeznała s. Benedykta Konarzewska. S. Rafaela Sosińska dodała: Ojciec dla Pana Boga i Kościoła wszystko by zrobił. Ciągle tylko myślał, co by jeszcze zrobić dla ludzi, by więcej wierzyli w Pana Boga. Cechowała go zawsze troska o chwałę Bożą.

 

Ojciec Założyciel zostawił siostrom jako testament słowa: Bądźcie ubogie, posłuszne i pokorne. Obyście miały dużo miłości Boga i bliźniego, to wówczas będziecie mogły dużo zrobić dla Kościoła.

 

s. Klara Bielecka CSL

 

I ty nieraz zaglądasz do swoich krewnych i do sąsiadów swoich. Czy po to, aby się cieszyć ich szczęściem, ich smutkiem smucić? Czy po to, aby ich uświęcić na duszy pobożną rozmową? Czy po to, aby nieść pomoc ubogim, łzy sierot osuszyć? Czy po to, aby nawiedzić chorego, na duszy pokrzepić? Jeżeli po to, czynisz podobnie, jak czyniła Maryja. Nawiedziny twoje są wtedy święte.

– bł. ks. Ignacy Kłopotowski –

W miesiącu wrześniu rozpoczynamy kolejny rok przygotowań do 100-lecia śmierci błogosławionego ks. Ignacego Kłopotowskiego. Zasłynął on nie tylko jako wydawca, apostoł słowa drukowanego, ale również jako wielki jałmużnik i ojciec ubogich. Dlatego naszym tegorocznym rozważaniom towarzyszyć będzie hasło: „Ojciec najuboższych”.

 

Tuż po przyjęciu święceń kapłańskich w 1891 roku ks. Ignacy Kłopotowski otrzymał nominację na wikarego w parafii Nawrócenia św. Pawła Apostoła w Lublinie, kapelana szpitala św. Wincentego á Paulo oraz wykładowcy w Duchownym Seminarium Lubelskim. Praca duszpasterska i posługa duchowa w szpitalu dawały mu możliwość bezpośredniego zetknięcia się z problemem bezrobocia, nędzy materialnej i moralnej, krzywdy społecznej, sieroctwa i prostytucji. Parafia, w której rozpoczął swoją posługę duszpasterską, była wybitnie robotnicza, skupiająca ludność ubogą i wiejską. Troska o ubogich stała się więc potrzebą jego wrażliwego serca. Im dłużej bł. ks. Ignacy służył ludziom w kapłaństwie, tym wyraźniej precyzowała się w nim zasada św. Jakuba Apostoła: Wiara bez uczynków martwa jest (…). Jeżeli powiecie głodnym, najedzcie się, a nie dacie im tego, to cóż im to pomoże? (por. Jk 2, 15-17). Od pierwszych dni swojej pracy duszpasterskiej w Lublinie poświęcił się więc ubogim i krzywdzonym.

 

W ówczesnych warunkach mógł rozwijać pracę charytatywną tylko w ramach Towarzystwa Dobroczynności. Było ono jedyną organizacją zalegalizowaną w zaborze rosyjskim, dlatego już rok po święceniach (1892) wstępuje do Lubelskiego Towarzystwa Dobroczynności. W poszukiwaniu skutecznej formy pomocy ubogim, bezdomnym, bezrobotnym i kalekom interesuje się domami pracy, które wówczas w innych zaborach zakładali salezjanie, albertyni i albertynki. Po zapoznaniu się z ich działalnością, w 1894 roku zakłada Dom Zarobkowy w Lublinie.

 

Ks. Ignacy swoją działalność dobroczynną opierał na Ewangelii i uważał ją za nierozdzielnie związaną z posłannictwem Kościoła. W jego broszurce czytamy: Kościół św. miał zawsze pieczę o ubogich i po wszystkie czasy pomoc nieszczęśliwym i biednym była (…) najwybitniejszą cechą religii Chrystusa. Za patrona i orędownika pracy charytatywnej sam przyjął i innym polecał św. Antoniego Padewskiego: Wielki ten święty, żyjąc na ziemi, wielu, bardzo wielu wspierał ubogich i nieszczęśliwych ratował, a teraz króluje w niebie, całe zastępy biednych żywi i karmi swym chlebem, stąd zwanym «chlebem św. Antoniego». Nieprzypadkowo więc, jedno z kolejnych swoich dzieł, przytułek dla dziewcząt z marginesu społecznego nazwał „Przytułkiem św. Antoniego”.

 

W roku 1897 bł. ks. Ignacy Kłopotowski zainicjował i pomógł siostrom służkom Maryi Niepokalanej zorganizować gospodę dla biednych, zlokalizowaną naprzeciw kościoła św. Pawła. Dzieło to w owym czasie odegrało wielką rolę. Ludność przyjeżdżająca z odległych wiosek do kościoła miała godziwy punkt zatrzymania i już nie korzystała z szynków żydowskich. Kiedy w roku 1896 został rektorem kościoła podominikańskiego i odzyskał zagrabione wcześniej przez wojsko rosyjskie zabudowania klasztorne, w odrestaurowanych pomieszczeniach już w 1900 roku otworzył dom opieki nad starcami, ochronkę dla dziewcząt i ochronkę dla chłopców. W ciągu dziesięcioletniej pracy na stanowisku rektora kościoła podominikańskiego zasłynął jako „wielki jałmużnik i opiekun ubogich”.

 

Błogosławiony ks. Ignacy żywo zareagował na encyklikę papieża Leona XIII Rerum novarum i szukał możliwości przeszczepienia tej encykliki na teren Lubelszczyzny. Podejmował dyskusję z ziemianami i propagował ideę zbliżenia chłopa do pana i odwrotnie. Poparcie dla tych idei znalazł w rodzinie Jana i Marii Kleniewskich z Kluczkowic. Ich działalność społeczna stała się jakby wzorcową dla innych ziemian w zaborze rosyjskim. W majątkach Kleniewskiego otaczano szczególną troską pracujących rolników, rzemieślników i robotników. Założono sieć szkół wiejskich i systematycznie uświadamiano religijnie i patriotycznie wszystkich pracujących w tych majątkach i w okolicy. Jan Kleniewski u władz carskich czynił starania o założenie ochronek dla dzieci, a bł. ks. Ignacy już wcześniej organizował je w ukryciu.

 

Tajna praca bł. ks. Ignacego nie uszła uwagi policji. Memoriały i raporty urzędników rosyjskich najdokładniej ukazują jego gorliwą i tajną pracę. W jednym z donosów czytamy: Nie mogę nie zatrzymać się na osobowości księdza Ignacego Kłopotowskiego, który jest w danym wypadku inicjatorem i inspiratorem całej sprawy (…). Należy do ludzi niezwykłej energii i wybitnych zdolności, łącząc z chytrością jasny umysł. On ma duży wpływ na biskupa Jaczewskiego i cieszy się nieograniczonym zaufaniem polskiej inteligencji i całej katolickiej ludności.

 

Rozrastająca się miłość Boża w sercu ks. Ignacego Kłopotowskiego skłaniała go do coraz większej miłości człowieka. Z serdeczną troską zajął się również osieroconymi dziećmi. Wiedział, że najwłaściwszym środowiskiem wychowawczym jest rodzina. Zachęcał, aby bezdzietne rodziny brały sieroty na wychowanie. Jego biuro redakcyjne stało się poradnią dla bezdzietnych małżeństw. A w styczniu 1907 roku zainicjował budowę szpitala dziecięcego w Lublinie.

 

Po przejściu do Warszawy, mimo intensywnych prac apostolskich na polu słowa drukowanego, bł. ks. Ignacy Kłopotowski nie przestał głosić Ewangelii czynami miłosierdzia wobec najbiedniejszych. W czasie wojny organizował tanie dożywianie i bezpłatne kuchnie. Troszczył się tak samo o głodujących Polaków,  jak i o Żydów. Był to gest prawdzie chrześcijańskiej miłości, dla której nie ma Greka ani Żyda, ale wszyscy stanowią jedno w Chrystusie (por. Ga 3,28). Na łamach dziennika „Polak-Katolik”, który podczas wojny był wydawany w zmniejszonej objętości, zgłaszał pilne potrzeby poszkodowanych, apelując w ten sposób do serc ludzkich. Wychodził z propozycją tworzenia szpitali oraz przytułków poza miastem. Będąc rektorem kościoła św. Jacka w Warszawie, współpracował z siostrami miłosierdzia, które prowadziły sierocińce dla dzieci w Oryszewie, Radziwiłłowie, Warszawie oraz zakłady dla starców. Był prawdziwym opiekunem i ojcem sierot.

 

Po objęciu parafii Matki Bożej Loretańskiej przy kościele św. Floriana na warszawskiej Pradze zajął się przytuliskami dla bezdomnych przy ul. Jagiellońskiej. Dzięki intensywnym staraniom sprowadził w 1919 roku siostry albertynki do domu noclegowego oraz braci albertynów do przytułku dla starców. Poza bezdomnymi dorosłymi, którym podał rękę, dostrzegał biedne dzieci spędzające większość swego życia na ulicy. Dla nich zorganizował ochronki na Bródnie i przy ul. Stalowej. Prowadzenie ich  powierzył nowo założonej przez siebie wspólnocie zakonnej sióstr loretanek. By dzieci miały gdzie wyjeżdżać na wakacje, w roku 1928 wykupił posiadłość w lesie nad Liwcem i nadał temu miejscu nazwę Loretto. Do opieki nad przebywającymi tam dziećmi  skierował część sióstr loretanek z Warszawy. Wszystko to funkcjonowało pod troskliwym okiem bł. ks. Ignacego. Podczas ostrej zimy roku 1930/31 ks. Kłopotowski zorganizował na terenie swojej parafii codzienne wydawanie 200-300 bezpłatnych obiadów.

 

Ks. Ignacy doskonale rozumiał, że czyny miłości płynące z wiary w Boga bardziej przemawiają do ludzi niż słowa. Postawa prawdziwie ewangeliczna wyzwala u innych pragnienie poznania Chrystusa i zaprzyjaźnienia się z Nim. Powodem ubóstwa duchowego jest często skrajna nędza materialna. Tej nędzy przede wszystkim usiłował on zaradzić. Gdy chodzi o biednych – napisał o bł. ks. Ignacym ks. Jan Pałyga – to miał sokoli wzrok. Dostrzegał ich wszędzie: na wsi, w mieście i za drzwiami mieszkań. Przed jego wzrokiem nie była się w stanie ukryć żadna bieda i to zarówno materialna, jak i duchowa.

 

Głęboka wiara pozwalała mu dostrzegać potrzebującego Chrystusa w najbardziej sponiewieranym człowieku. Organizując ludzkie warunki życia dla najbiedniejszych, przygotowywał grunt pod zasiew Bożego słowa.

 

s. M. Klara Bielecka

Dzieła charytatywne w Lublinie

Wielką nagrodę obiecuje Pan Jezus tym, którzy ubogich wspierają. Sam nasz Zbawiciel nauczał, że co się ubogim daje – świadczy się Jemu samemu.

– bł. ks. Ignacy Kłopotowski –

Wielką nagrodę obiecuje Pan Jezus tym, którzy ubogich wspierają. Sam nasz Zbawiciel nauczał, że co się ubogim daje – świadczy się Jemu samemu. Stąd chrześcijanie z dawien dawna oddawali się dobrym uczynkom – a dla miłości Pana Jezusa wykonywali je tak, że co czyniła prawica – nie wiedziała lewica, to jest w ukryciu wielkim przed ludźmi.

Powyższe treści spotykamy wielokrotnie w pismach bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego. Od początku swego kapłaństwa szukał najskuteczniejszych sposobów, metod pomocy biednym, niezaradnym, ludziom z marginesu społecznego. Nie rezygnował zupełnie z jałmużny, ale przede wszystkim tworzył ośrodki dające dach nad głową z możliwością zdobywania zawodu czy podejmowania najprostszych prac.

Lubelski Dom Zarobkowy

Idea Domu polegała na tym, by dać bezrobotnym pracę, a nie jałmużnę. Zdaniem bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego świadczenia pieniężne na rzecz ubogich i nieszczęśliwych są niewątpliwą dla nich pomocą, ale nie rozwiązują problemu ich ubóstwa. Postulował zatem organizowanie takich zakładów dobroczynnych, w których ubodzy i nieszczęśliwi mogliby sami zarabiać na własne utrzymanie, a także przygotowywać się do samodzielnego życia w społeczeństwie. Uważał, że zakłady takie powinny również pełnić funkcję ośrodków pośrednictwa pracy. Oczekiwał od społeczeństwa nie tylko jałmużny i pomocy materialnej, ale przede wszystkim oddziaływania postawą życiową i słowem oraz tworzenia właściwej atmosfery wokół ludzi z marginesu społecznego. To niezwykłe ważne rozgraniczenie zmierzało do uszanowania i podniesienia godności osoby ludzkiej, co było realizacją zaleceń encykliki Rerum novarum ogłoszonej przez papieża Leona XIII w maju 1891 r.

Początkowo Dom ten, jak pisał bł. ks. Ignacy, zostawał pod zarządem pewnego grona osób dobroczynnych i od nich tylko był zależny. Pod koniec roku 1896, po uzyskaniu zgody władz gubernialnych, Dom został przyjęty pod opiekę i zarząd Towarzystwa Dobroczynności, którego członkiem był bł. ks. Ignacy. Jako jeden z wydziałów Towarzystwa znalazł swą siedzibę w opuszczonych przez wojsko rosyjskie budynkach poklasztornych, sąsiadujących z kościołem św. Stanisława.

Od początku Dom Zarobkowy powierzył bł. ks. Kłopotowski opiece Najświętszej Rodziny. Był on jednocześnie przytułkiem, dającym schronienie na noc prawie wszystkim bezdomnym z miasta. Następnie w 1898 r. urządzono tutaj dla ubogich tanią herbaciarnię i tanią kuchnię. Według sprawozdania z 1903 r. wydano w niej 28 348 kubków herbaty po kopiejce i 12 775 obiadów po 3 kopiejki za obiad. Umożliwiając nocleg oraz dostarczając taniego pożywienia, ułatwiano ubogim kontynuowanie pracy. Dom stanowił istotną pomoc dla pozbawionych zajęcia i środków do życia rzemieślników lubelskich, którym za pracę na rzecz Domu oferowano początkowo całodzienne utrzymanie. Z czasem wprowadzono też wynagrodzenie pieniężne za pracę. Te informacje statystyczne zamieszczone w broszurce pt. Wspierajmy pracą! Lubelski Dom Zarobkowy, wydanej przez bł. ks. Ignacego w 1904 r., świadczą o jego wielkiej trosce, nieustannym i serdecznym zainteresowaniu biedą ludzką – moralną i materialną, i o poszukiwaniu sposobów jej zaradzenia. Publikacją tej broszurki autor chciał także pobudzić uczucia solidarności społecznej.

Lubelski Dom Zarobkowy nie miał stałych funduszy na swe utrzymanie, i jak się wyraził sam założyciel i opiekun, żył z dnia na dzień dzięki Bożej Opatrzności. Niewielką pomoc dostarczały zakładane działy rzemieślnicze. W celu poprawienia sytuacji materialnej podopiecznych bł. ks. Ignacy nabywał lub wydzierżawiał grunty, na których pracowali podopieczni Domu. To dawało mu radość, że systematyczna praca wpływa dodatnio na umoralnienie pracujących tam osób. Bł. ks. Ignacy wszystkie pieniądze, które otrzymywał od dobroczyńców lub zarabiał, przeznaczał na ten Dom, a gdy było potrzeba, sam z pokorą chrześcijańską kwestował na ulicach Lublina. Pomógł tym sposobem wielu osobom i wiele osób uratował. Nigdy jednak nie przypisywał sobie zasług, lecz zawsze mówił, że jest ślepym narzędziem w ręku Pana Boga.

Szkoła zawodowa

Lubelski Dom Zarobkowy był właściwie pierwszą spółdzielnią założoną przez kapłana katolickiego na obszarze Królestwa Polskiego. Bł. ks. Kłopotowski nieustannie zajmował się rozszerzaniem możliwości Domu. W niedługim czasie zorganizował z inicjatywy swego przyjaciela ziemianina i dobroczyńcy Jana Kleniewskiego szkołę zawodową, czyli uczenie się zawodu poprzez wykonywane prace ręczne. Tą metodą uczyli się zawodu chłopcy z Domu, a także dzieci dochodzące z miasta. Rozwijane były coraz to nowe działy pracy, takie jak: krawiectwo, stolarstwo, szewstwo, kowalstwo, koszykarstwo oraz dla kobiet i dziewcząt pralnia, prasowalnia, pończosznictwo. W 1898 r. w Lubelskim Domu Zarobkowym pracowało 5 mężczyzn, 6 kobiet, 4 młodocianych, 62 chłopców i 55 dziewcząt. W rok później było już 12 mężczyzn, 124 kobiety, 3 młodocianych, 48 chłopców i 50 dziewcząt.

Schronienie dla służących

W czasach bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego służące i pokojówki, rekrutujące się przeważnie z dziewcząt wiejskich, stanowiły w miastach liczną grupę zawodową, pogardzaną i szczególnie wykorzystywaną, pozbawioną opieki i dobrej rady. Postanowił on przyjść im z pomocą i w 1899 r. przy Domu Zarobkowym założył Schronienie dla służących połączone z pośrednictwem pracy. Schronienie wyodrębniło się później jako samodzielna instytucja. Przyjęte do Schronienia dziewczęta uczono prania, prasowania i innych prac, przygotowując je do podjęcia w przyszłości obowiązków pokojówki. Chętnych była tak dużo, że bł. ks. Ignacy odnotował: Szkoła dla służących zapełniona tak szczelnie, że nie ma ani jednego wolnego miejsca. Do prowadzenia i właściwej opieki nad szybko rozwijającym się dziełem bł. ks. Ignacy zaprosił za pośrednictwem bł. o. Honorata Koźmińskiego siostry z ukrytego Zgromadzenia Sług Jezusa. Zgodnie z ich apostolatem zajmowały się pracą nad odrodzeniem moralnym służących. W kwietniu 1907 r. bł. ks. Ignacy odstąpił ten Zakład Zgromadzeniu Sług Jezusa. Od tego momentu jego nazwa została zmieniona na Praktyczne Zajęcia dla Kobiet. Dom istniał jeszcze w czasie I wojny światowej.

Przeniesienie dzieł poza miasto Lublin

Dom Zarobkowy służył bł. ks. Ignacemu jako zaczątek następnych dzieł dobroczynnych. Początkowo istniały tylko niewielkie oddziały, ale w miarę wzrostu potrzeb i liczby podopiecznych przekształciły się one w samodzielne instytucje. Z artykułu zatytułowanego O pomoc dla biednych, opublikowanego w roku 1906 na łamach dziennika „Polak-Katolik” i tygodnika „Posiew”, dowiadujemy się, że bł. ks. Kłopotowski w roku 1905 zrezygnował z opiekowania się Domem Zarobkowym, między innymi dlatego, że – stwierdziwszy, iż budynek Dominikanów znajdował się w ruinie, mimo zainwestowania przez Komitet 60.000 rubli – stracił nadzieję co do możliwości prowadzenia działalności o charakterze moralnym w budynku nie posiadającym wyposażenia. Pozostawiając w roku 1905 Dom Zarobkowy, nie opuścił swoich biednych. Rzeczywiście, przeniósł poza miasto, do budynków bardziej się do tego nadających, wszystkich swoich podopiecznych potrzebujących pomocy, czyli sieroty, starców i inwalidów. Na jego decyzję o przeniesieniu tych biedaków miały wpływ zarówno pragnienie polepszenia warunków życia podopiecznych, jak i zarządzenie władzy, która – po kolejnej epidemii tyfusu – nakazywała umieszczać poza miastem wszystkie instytucje dobroczynne. W ten sposób hospicjum dla starców, inwalidów i żebraków, a także sierocińce dla chłopców i dziewcząt rozpoczęły swą autonomiczną działalność.

Szerzej o poszczególnych dziełach dobroczynnych bł. ks. Ignacego będzie mowa w kolejnych miesiącach.

s. Klara Bielecka CSL

Chciałem was zawezwać do wspólnej pracy dla chwały Bożej, a na pożytek Ojczyzny naszej.

– bł. ks. Ignacy Kłopotowski –

Katolicyzm w Polsce przez całe wieki był ściśle zjednoczony z państwowością, narodowością. Powiedzenie: „Polak to katolik”, nie było czymś odosobnionym na przełomie XIX i XX wieku, ale było powszechnym przekonaniem. W serce bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego miłość do Ojczyzny przelał ojciec, Jan Kłopotowski – uczestnik powstania styczniowego. Ignacy już w gimnazjum w Siedlcach stawia opór rusyfikacji, potrafi cierpieć i ponosić konsekwencje w obronie polskości i religii katolickiej. Jako kapłan przez całe swe życie promieniuje miłością do Boga, do Kościoła i do Ojczyzny. Jest on „polskim patriotą do fanatyzmu oddanym wierności Kościołowi rzymsko-katolickiemu” – jak określają go władze carskie. Raporty ich, donosy są dodatkowym źródłem wiedzy o patriotyzmie bł. ks. Ignacego.

 

W czasach rusyfikacji Kościół katolicki odgrywał istotną rolę w zachowaniu tożsamości narodowej Polaków. Stad władze carskie dążyły do tego, by ograniczyć do minimum oddziaływanie Kościoła katolickiego na społeczeństwo polskie. W tym kontekście bł. ks. Ignacy Kłopotowski ukazuje w swoich pismach ideał Polaka, który dochowuje wierności Kościołowi katolickiemu. Jego pisma ukazujące ideał Polaka katolika pełnią funkcję narodowej katechezy w warunkach niewoli i represji.

 

Nazywa Polskę – „Matką”. Miłość jego opierał się na wartościach ewangelicznych. Pragnie bowiem, by była ona zorganizowana zgodnie z prawami boskimi, by panowały pokój i zgoda. Poprzez rozpowszechnianie dobrej prasy – dzięki której słowo Boże dotrze do możliwie największej liczby czytelników – dąży do odnowy moralnej Polski.

 

Żywo reaguje na encyklikę papieża Leona XIII „Rerum novarum”, która się ukazuje w roku jego święceń prezbiteratu, i szuka możliwości przeszczepienia tej encykliki na teren Lubelszczyzny. Podejmuje dyskusję z ziemianami i propaguje ideę zbliżenia chłopa do pana i odwrotnie.  Poparcie tych idei odnajduje w rodzinie Jana i Marii Kleniewskich z Kluczkowic. Działalność społeczna tych ludzi staje się jakoby wzorcową dla innych ziemian w zaborze rosyjskim. Otaczają szczególną troską pracujących rolników, rzemieślników i robotników w majątkach Kleniewskich. Zakładają sieć szkół wiejskich oraz systematycznie uświadamiają religijnie i patriotycznie wszystkich pracujących w tych majątkach i w okolicy. Jan Kleniewski wobec władz carskich czyni starania o założenie ochronek dla dzieci, a ks. Ignacy Kłopotowski wcześniej tajnie je organizuje i jest inspiratorem tajnego programu nauczania w nich religii katolickiej i patriotyzmu. Co pewien czas władze rosyjskie rozszyfrowują jego działalność, o czym świadczą donosy, w których czytamy: „Właściciel majątku Kluczkowice w pow. Puławskim Jan Kleniewski, a głównie jego żona Maria Kleniewska, dzięki prywatnym odwiedzinom znanego polskiego działacza, lubelskiego rzym.-kat. księdza Kłopotowskiego, dzięki jego wpływom, w ciągu ostatnich kilku lat, zaczęli przejawiać szczególną gorliwość do religijności i szczególną troskę o polskim narodzie, w celach jego odwiedzin i podniesienia jego moralno-religijnego poziomu. Przede wszystkim zaś w celach rozwinięcia w nim miłości do „Ojczyzny”.

 

Błogosławiony ks. Ignacy walczy z „wywrotowcami”, którzy zakłócają spokój, buntują robotników do strajku, a chłopów do walki z dworami. Ukazuje inną drogę – jednoczenie się różnych warstw polskich i stawianie oporu zaborcy.

 

Błogosławiony ks. Ignacy walczy z „wywrotowcami”, którzy zakłócają spokój, buntują robotników do strajku, a chłopów do walki z dworami. Ukazuje inną drogę – jednoczenie się różnych warstw polskich i stawianie oporu zaborcy.

 

Ojczyzna i praca dla Ojczyzny jest częstym tematem nauczania bł. Ks. Ignacego, a już szczególnie widoczne to jest w jego dzienniku „Polak-Katolik” i tygodniku „Posiew”. Czyni to nie tylko mimochodem, ale podejmuje zaplanowaną formację Polaków. Jest on przekonany, że miłość do Ojczyzny jest powinnością każdego człowieka wypływającą z czwartego przykazania Bożego. Z całym przekonaniem twierdzi, że

 

Polak, który nie kocha Ojczyzny, zaparł się wiary katolickiej, bo nie zachowuje czwartego przykazania, nie szanuje karmicielki swojej i źle jej życzy. Prawdziwa miłość do Ojczyzny winna pochodzić z miłości do Boga, (…) polega ona na życiu cnotliwym, sumiennym pełnieniu obowiązków i wystrzeganiu się błędów i występków, które by Ojczyźnie wstyd, hańbę i nieszczęście przynieść mogły”.

 

W myśl zasady, aby coś pokochać, trzeba najpierw poznać, bł. ks. Ignacy w swoich czasopismach podaje historię Polski. Rozpoczyna od legendy o Lechu, Czechu i Rusie poprzez Mieszka I i królów polskich, aż do czasów mu współczesnych. Zatrzymuje się dłużej na fakcie przyjęcia chrześcijaństwa w Polsce. Podkreśla gorliwość władców o rozwój chrześcijaństwa w Ojczyźnie. Świadczy o tym chociażby notatka o Bolesławie Chrobrym:

 

Gdy Bolesław sam zawładną całą Polską, wstępując w ślady pobożnych swoich rodziców, starał się przede wszystkim o utwierdzenie chrześcijaństwa, które za rządów braci trochę zostało podkopane. W tym celu Bolesław zakładał biskupstwa, budował kościoły i klasztory, sprowadzał księży i tępił resztki pogaństwa„. Wiele miejsca poświęca św. Wojciechowi, jego nauczaniu, pełnionej misji po przybyciu z Czech do Polski, jego męczeństwu. Stawia go za wzór silnej wiary, poświecenia się sprawom Bożym.

 

Błogosławiony ks. Ignacy zapoznaje również czytelników z historią poszczególnych miast polskich. Seria artykułów: „Nasz kraj Ojczysty” ukazuje piękno krajobrazu polskiego, tradycję ludową oraz zabytki polskie. Mówiąc o Krakowie i jego okolicach, zapoznaje z bitwą pod Racławicami, podkreśla dzielność krakowskich kosynierów pod wodzą Tadeusza Kościuszki. Twierdzi, ze imię Kościuszki znane jest na całym świecie: „Nawet obce narody ze czcią wspominają imię tego człowieka, który życiem całym pozostawił wzór, jakim powinien być Polak – jak kochać Boga, Ojczyznę i bliźnich”. Opisuje również sylwetkę Wita Stwosza – jego życie, duchowe bogactwo oraz wkład jaki włożył w kulturę narodową. Nie pomija również Kopernika i jego zasług.

 

Na łamach pism przedstawieni są wszyscy wybitni i zasługujący Polacy – ci, którzy zdolnościami, pracą i religijnością służyli społeczeństwu. W „Posiewie” w roku 1916, pod ogólnym tytułem „Nasza chwała”, szeroko opisane są sylwetki Polaków przynoszących chlubę Polsce. Jest tam miejsce dla Stefana Czarnieckiego, Joachima Tarnowskiego, Jana Sobieskiego, Jana Zamojskiego i innych.

 

Błogosławiony ks. Ignacy wpaja miłość do poezji i pieśni polskiej, uczula na jej piękno. Wspomina Jana Kochanowskiego, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Marię Konopnicką, Kazimierza Tetmajera, Fryderyka Chopina, Stanisława Moniuszkę. Zachęca, aby ludzie śpiewali przy pracy, spotkaniach, pielgrzymkach. By bronili pieśni polskiej starszego pokolenia. Zapoznaje z sanktuariami (zwłaszcza maryjnymi), kapliczkami i cudownymi miejscami na terenach polskich.

 

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski mocno przeciwstawia się tym, co wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu chleba i prowokują do wyjazdu innych. Pomimo przedłużającej się niewoli wierzy w odzyskanie niepodległości. Nigdy nie utraci nadziei, że Polska będzie wolna. Jest to marzenia o Polsce katolickiej, ponieważ „wiara święta i miłość do Ojczyzny, to najcenniejsze skarby na ziemi”, jak pisze wielokrotnie w dzienniku „Polak-Katolik”. Zachęca do uczciwej pracy tu w Ojczyźnie. W rzetelnej pracy widzi odrodzenie narodu. Oto jego apel do rodaków: „Bracia, trzymajmy się silnie Wiary naszej świętej i módlmy się, gdyż Bóg nasz Wybawiciel. Pracujmy, bo praca wzbogaca, a jesteśmy biednym narodem, trzeba się nam tedy wzbogacić. Oszczędzajmy, bo jedynie na drodze oszczędności dojść możemy do dobrobytu i wzbogacenia się. Popierajmy swoich i kupujmy u swoich, gdyż grosz w polskich rękach, to majątek narodowy. Kochajmy co polskie: mowę, ziemię ojczystą, zwyczaje nasze i przeszłość naszą; wówczas się nie wynarodowimy. Łączmy się z Sobą, żyjmy w zgodzie i pracujmy razem, bo wówczas pokażemy, żeśmy Polakami, że myślimy i czujemy po polsku. Oto co nas wszystkich obowiązuje„.

 

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski jest mocno przekonany o wielkiej wartości nauki, oświaty. Uważa, że wiedza odkrywa nowe horyzonty przed człowiekiem, nową przyszłość, a w ten sposób przyczynia się do szczęścia nie tylko jednostek, ale społeczeństwa, całego narodu. Zachęca więc do edukacji  tłumacząc, że „nauka uszlachetnia duszę i serce oraz rozwija, wzbogaca umysł i serce człowieka. Człowiek oświecony rozumie, kim jest wobec rodziny, bliźnich, wobec Kościoła i Ojczyzny”. Apeluje do rodziców, by umożliwili swoim dzieciom naukę. Zachęca do zakładania domowych bibliotek, do spędzania wieczorów przy książce i pożytecznej gazecie. Upomina się o szkoły dla dzieci wiejskich i o dokształcania dorosłych. Uważa, że dobra książka to kapitał, i że „każdy powinien starać się o zdobycie jak największej oświaty, i to nie tylko ze względu na własne dobro, ale na dobro społeczeństwa, do którego należy”.

 

W licznych publikacjach wydawanych bezpośrednio przez ks. Ignacego Kłopotowskiego, znajdują się gorące apele skierowane do rodaków o wzajemną miłość i jedność: „I gdybym mógł, jak nie mogę, to bym po całym kraju naszym biegał, aby każdemu kochanemu Polakowi powtarzać: „kochajcie się, kochajcie się wzajemnie, (…) Jak będzie miłość, a z nią zgoda – wszystko mieć będziemy. Bez niej, bez tej cnoty najważniejszej, bez miłości bliźniego, wszystko stracimy i siebie zgubimy. (…) Jednością silni, a miłością bogaci, nie zlękniemy się żadnych przeszkód i największych przeciwności. Damy sobie radę we wszystkim i wszędzie”.

 

Zatroskany o dobro jednostek, szczęście rodziny i Ojczyzny wydaje na łamach swoich pism również walkę alkoholizmowi.

 

Gdy Ojczyzna jest w gruzach w wyniku pierwszej wojny światowej, nie schodzi z kart pism ks. Ignacego temat pracy i poświęcenia dla Ojczyzny. Podpowiada Polakom, jaką mają zająć postawę: „Dla dobra własnego, dla dobra Ojczyzny nie zlękniemy się ciężkiej, mozolnej pracy, ale weźmiemy się do niej chętnie, bo żyć chcemy, bo kraj dźwigać chcemy, bo pragniemy pokazać, żeśmy dzielnym narodem, narodem godnym dobrobytu, szczęścia i chwały poczciwej”. W 1917 r., pisze też dodając otuchy Polakom: Musimy przetrwać, bo przed nami cel wielki i wzniosły, bo jak słońce z pośrodka chmur przyświeca nam nadzieja zmartwychwstania naszej Ojczyzny.

 

Błogosławiony ks. Ignacy Kłopotowski nieustannie przypomina Polakom potrzebę wzajemnej zgody, miłości i jedności dla umocnienia Ojczyzny. Odrodzenie narodu widzi w odrodzeniu duchowym. Zwraca więc uwagę na odrodzenie moralne każdego Polaka. Zachęca do podjęcia ascezy, do walki z wadami i pracy nad zdobywaniem cnót. Uświadamia, że każdy jest odpowiedzialny za losy Ojczyzny i każdy winien podjąć się pracy wewnętrznej i zewnętrznej dla wspólnego dobra. „Do podniesienia z upadku Ojczyzny wszyscy jesteśmy powołani – pisał Błogosławiony – bo każdy z nas jest jedną z cegiełek do tego gmachu przeznaczonym, każdy w społeczeństwie ma swe posłannictwo i obowiązki, które święcie spełniać powinien. (…) Moralnie społeczeństwo podnieść się musi, odrodzić duchowo potrzebuje, inaczej prawdziwego nie będzie zmartwychwstania. Żeby budowa była mocna i spoista, podwaliny mocne dać potrzeba – podniesienie ducha jest tu taką podwaliną. Jeżeli prawdziwym jest przysłowie: “mądry Polak po szkodzie” – to powinniśmy przede wszystkim wyzbyć się nałogów i wad, o których wiemy, że się stały przyczyną upadku naszej Ojczyzny. Z drugiej strony powinniśmy znów pilnie strzec tego wszystkiego, co nam w ciężkich latach niewoli i uciemiężenia dawało świadomość, że ‘jeszcze Polska nie zginęła’. Tę świadomość, tę siłę narodową, co sprawiła, że mimo najcięższego ucisku i złych wpływów jesteśmy i zostaniemy Polakami katolikami – dała nam niezaprzeczenie nasza religia, nasza wiara święta, a po niej zawdzięczamy ją przede wszystkim ogniskom rodzinnym. Religia była najpotężniejszą warownią polskości”. Ówczesny Nuncjusz Apostolski abp. Lorenzo Lauri obserwując zaangazowanie ks. Ignacego w krzewienie patriotyzmu wsród Polaków napisał w 1922 roku w liscie do Pietro kard. Gasparri następujące zdanie: “Ten prałat [I. Kłopotowski], który jest dobrym kapłanem, jest jednym z niewielu, co dobrze rozumie miłość do Ojczyzny”.

 

Śledząc wydarzenia w odradzającej się Polsce, bł. ks. Ignacy ubolewa, że politycy kierujący młodą Polską nie dorastają do powierzonych im zadań. W prawach państwowych nie uwzględniają praw Bożych. Kieruje więc do całego narodu przepiękny apel, jakże bardzo aktualny i dziś, o używanie sumienia chrześcijańskiego na każdym odcinku ludzkiego życia. Zamiast wspólnymi siłami odbudowywać Ojczyznę, zaprowadzać w niej ład i porządek – pisze Błogosławiony – stanęliśmy do walki klasowej, która, jeśli jej nie zaniechamy, do przepaści nas zaprowadzi. (…) Religia nam mówi, że szczęściem człowieka na ziemi jest spokojne sumienie, jest takie życie, takie postępowanie, jakiego sumienie wymaga. Rozbrat z sumieniem, niesłuchanie tego głosu Bożego, jaki jest w nas – to przyczyna wszelkiego zła, jakie nas dręczy. Sumienie w polityce, to wyrugowanie zmów, zdrad, knowań, podstępów, gwałtu, przemocy; sumienie w handlu – to bezwzględna uczciwość; w przemyśle – to zahamowanie wytwórczości gorszącej, rzeczy zbytku, rzeczy pozornej wartości, czyli tak zwanej tandety. Słuszny stosunek sumienia do wszelkiej roboty, do wszystkich czynności zwiemy jego sumiennością, stosunek niesłuszny – niesumiennością. Od tego stosunku zawisł los państw i narodów, bo państwa i narody gubi niesumienność obywateli. Największą siłą i ostoją narodu, to jego sumienność (…). Przy sumiennej pracy stanie silny gmach Ojczyzny. To jest droga, na którą wstąpić nam trzeba, droga, na której szczęście znajdziemy. Polska ma być sumieniowładcza, Polska miłości bliźniego, Polska Chrystusowa”.

 

Błogosławiony ks. Ignacy wykorzystuje wszelkie możliwe okazje, rocznice do budzenia sumienia narodu, do kształtowania chrześcijańskiej postawy wobec Ojczyzny, postawy, która czerpie swoją mądrość z teologicznej cnoty wiary i miłości. W rocznicę powstania styczniowego pisze: „Wspomnienie tej rocznicy, wspomnienie tych cierpień, jakie przez sto lat z górą naród nasz gnębiły, niech nas obecnie obudzi z odrętwienia, niech ożywi w nas ducha i do pracy dla dobra Ojczyzny zachęci. Bóg nam pozwolił doczekać i oczyma własnymi oglądać to, czego tak gorąco dziesiątki lat ojcowie nasi wyglądali, umiejmyż ocenić to dobrodziejstwo. Pokażmy się godnymi synami tych, którzy krwią swoją zlewali pola, przez nas dziś w pokoju uprawiane; którzy za chlubę sobie uważali cierpieć i życie dawać za Ojczyznę. (…) My dziś ożywmy w sobie szlachetny zapał uczestników owych dni krwawych, wzywajmy i zachęcajmy się do pracy dla wspólnej lepszej przyszłości. Powstańcy z 63 roku za swe męstwo, za miłość Ojczyzny szli na śmierć, na szubienicę, jęczeli w ciemnych, okrutnych więzieniach, pędzili długie bolesne lata wśród dzikich ludów północy, w zamarzłych tajgach i tundrach Sybiru. Nam nic podobnego nie grozi, nas za pracę, za podporządkowanie swojego “ja” dobru Ojczyzny, czeka tylko przyszłość szczęśliwa, spokojna, czeka chwała poczciwa i u następnych pokoleń pełne czci i wdzięczności wspomnienie. Okażmy się godni czasów i zadań, jakie nam przypadły w udziale, a pamięć rocznicy powstania styczniowego niech w nas piękne wzbudzi postanowienia”.

 

Powracanie do historycznych chlubnych wydarzeń to częsty sposób bł. ks. Ignacego stosowany w wychowywaniu Polaków. Pragnął, aby współczesny mu naród czerpał wzór i gorliwość od swoich przodków, aby zapalił się żarliwością w pracy dla Ojczyzny. „Nadzieja nie zawiodła, Bóg dał nam doczekać oswobodzenia Ojczyzny – napisał ks. Ignacy – mamy ją wolną, swoją, własną. Umiejmyż dla jej dobra pracować, a gdy siły zaczną słabnąć i zwątpienie chwytać w moc swoją, wspomnijmy na zwycięstwo grunwaldzkie, na miłosierdzie Boże nad naszym narodem i trwajmy mężnie przy spełnianiu swoich obowiązków”.

 

Zachęca również do modlitwy w intencji Ojczyzny. Jej wewnętrzny ład, jedność zależy od błogosławieństwa Boga, które można uprosić za wstawiennictwem

Maryi. W miesiącu maryjnym pisze: „Ożywmy naszą wiarę i pełni ufności błagajmy w pieśniach i nabożeństwach majowych o wewnętrzne wzmocnienie państwa naszego, o zgodę i jedność w narodzie, o obronę przed wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi, o nasze osobiste szczęście i powodzenie, a zwłaszcza o odrodzenie serc i dusz polskich w łasce i miłości Bożej.  Błogosławiony ks. Ignacy uświadamia Polaków o indywidualnej odpowiedzialności za losy Ojczyzny i sytuację w kraju. To od społeczeństwa zależy, w czyje ręce przechodzą rządy w kraju. Z tej racji każdy pośrednio jest odpowiedzialny za sytuację w Polsce. „Otóż o tę “mądrych władzę” trzeba się w Polsce koniecznie starać – pisze ks. Ignacy. – Utyskiwania na to, że się w Polsce źle dzieje, nic same nie pomogą i złego nie naprawią. Nie pomoże też zwalanie winy za wszystko, co się dzieje, na panów posłów! Pamiętać musimy, że panów posłów my wybieramy i my mamy prawo w każdej chwili domagać się od nich, aby tak czynili, jak czynić powinni i przed nami zdawali sprawę ze swych uczynków”.

 

Ukazuje też Polakom, gdzie tkwi siła narodu. Podkreśla, że prawdziwym bogactwem narodu jest człowiek. Wartość moralna jednostek, prawość poszczególnych osób i ich wiara decydują o sile i wartości całego narodu. Z całym przekonaniem zaznacza: „Wiem, co jest prawdziwym bogactwem, nie kruszec martwy, nie ziemia czarna, lecz człowiek, jedynie człowiek (…). Nie sama liczba stanowi bogactwo społeczeństwa, lecz połączona z wielką liczbą prawość i wartość wewnętrzna obywateli (…). Polska odrodzona politycznie musi się odrodzić moralnie, bo inaczej zmarnieje, a może zginie na zawsze. A co przyczyną jest tego zepsucia i gdzie szukać na nie sposobu i lekarstwa? Przyczyną główną jest zanik wiary, odstępstwo od Boga, a więc od Jego przykazań, które w życiu najlepszym są drogowskazem. (…) Bez religii, bez Kościoła – ludy do dzikości wracają, wyzbywają się tego, co ich wewnętrzną wartość stanowi (…). Widać stąd najwyraźniej, jak ogromnie ważną jest sprawą dobre i zdrowe wychowanie religijne, jak koniecznym dla każdego społeczeństwa jest, aby Kościół i wiara mogły rozwijać jak najusilniej swój dobroczynny, uzdrawiający wpływ na dusze ludzkie i obyczaje społeczeństwa. (…) Do odrodzenia narodu – wiary i religii przede wszystkim potrzeba (…). Obniżenie obyczajów, lekceważenie zasad wiary świętej to powolne samobójstwo tak dla poszczególnego człowieka, jak i dla całego narodu. O tym pamiętajmy i w tym kierunku szlachetne swe dążenia skierujmy, bo przecież chcemy szczęścia dla siebie i dla Ojczyzny”.

 

Bł. ks. Ignacy Kłopotowski nie ograniczał się do głoszenia miłości do rodzinnej ziemi lecz udowadniał to czynami, podejmując przez całe życie kapłańskie, konkretne działania zmierzające do większej jedności narodu polskiego. Szczególnie znacząca jest jego działalność na rzecz dzieci pochodzenia polskiego mieszkających od dawna na terenie Śląska i w Niemczech – w przeważającej części już zgermanizowanych – które przebywały podczas wakacji w Loretto. W koloniach letnich w Loretto brały udział nie tylko dzieci z ubogich dzielnic Warszawy przyjętych bezpłatnie, ale dzieci za Śląska, o czym zaświadcza s. Rafaela Sosińska: Oprócz tych dzieci były u nas na koloniach dzieci z Górnego Śląska i z Niemiec, które miały pobyt opłacony przez jakąś instytucją. Ojciec sprowadzając te dzieci polecał nam uczyć je modlić się i mówić po polsku, umacniać w nich ducha polskiego i katolickiego. Ojciec cieszył się, że te dzieci oddychając przez cały rok zadymionym powietrzem – mogą tu odetchnąć dobrym powietrzem i Bożym polskim duchem.

 

Wyniki nie kazały na siebie długo czekać i rzucały się w oczy. Siostra Stanisława J. Mrugała, która z polecenia ks. Ignacego zajmowała się bezpośrednio dziećmi, zauważa, że Dzieci te były bardzo dobre i wdzięczne za to, że je uczymy języka polskiego, piosenek i wierszy polskich oraz modlitw w języku naszego narodu.

 

Łączenie miłości do Kościoła i Ojczyzny obrazuje również wydana przez niego broszurka „Świeca Piusowa [Świeca niepodległości] w Archikatedrze Warszawskiej” wydana w 1928 roku na 10 rocznicę uzyskania niepodległości. Zamieszcza w niej kazanie  bp. Sebastiana Pelczara wygłoszone podczas uroczystego wprowadzenia do archikatedry warszawskiej świecy niepodległości przywiezionej w 1920 roku z Rzymu. Całe kazanie Biskupa poświęcone jest historii świecy, która bierze początek od uroczystości kanonizacyjnej Jozafata Koncewicza w 1867 r. Świeca ta od 2018 roku przechowywana jest w Świątyni Opatrzności Bożej i jest zapalana w Święto Niepodległości.

 

W nauczaniu bł. ks Ignacego rysuje się wyraźne sprzężenie więzi wyznaniowej z narodowościową. Wychowuje Polaków w duchu bardzo ścisłego związku świadomości religijnej ze świadomością społeczną, w utożsamieniu wierności Kościołowi katolickiemu z wiernością Ojczyźnie. W jego przekonaniu Polak winien być katolikiem.

Sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.